Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fałszywe alarmy bombowe w powiecie zawierciańskim

Patryk Drabek
Fałszywe alarmy bombowe w powiecie zawierciańskim.
Fałszywe alarmy bombowe w powiecie zawierciańskim. P. Drabek, KPP Zawiercie
Fałszywe alarmy bombowe w powiecie zawierciańskim: Noc z środy na czwartek. Jeden z pracowników stanowiska alarmowego Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego odbiera telefon i słyszy, że w centrum podłożona jest bomba. - Szykujcie się na wielkie bum - powiedział anonimowy rozmówca i po chwili rozłączył się.

Fałszywe alarmy bombowe w powiecie zawierciańskim

Z uwagi na późną porę i opuszczony przez ludzi budynek urzędu, ewakuacja nie była konieczna. Alarm okazał się fałszywy, a autor tego kretyńskiego kawału został szybko zidentyfikowany. Okazało się, że jest mieszkańcem Zawiercia. Niespełna godzinę po otrzymaniu informacji o bombie policjanci z Zawiercia zatrzymali go w mieszkaniu. Zaskoczony wizytą funkcjonariuszy 22-latek nie potrafił wytłumaczyć swojego zachowania. Teraz, za wszczęcie fałszywego alarmu i wywołanie niepotrzebnych czynności policyjnych, odpowie przed sądem.

Grozi mu 8 lat więzienia, a niewykluczone, że sąd zobowiąże go również do pokrycia kosztów akcji służb ratunkowych.

Bomba w sklepie i na terenie szpitala?
W ostatnich miesiącach to już kolejne podobne zdarzenie związane z mieszkańcami naszego powiatu, a niemal identyczny scenariusz wciąż się powtarza. W lipcu ubiegłego roku dyżurny zawierciańskiej policji otrzymał telefonicznie informacje o podłożeniu ładunku wybuchowego w jednym ze sklepów przy ulicy Piłsudskiego w Zawierciu. We wskazane miejsce wysłano policyjne patrole, zabezpieczono teren wokół sklepu i podjęto decyzję o ewakuacji. Wezwano również straż pożarną i pogotowie ratunkowe. Po dokładnym sprawdzeniu wszystkich pomieszczeń, okazało się, że alarm był fałszywy.

Tego samego dnia (9 lipca) sześć godzin później anonimowa osoba znów poinformowała dyżurnego o podłożonej bombie. Tym razem na terenie Szpitala Powiatowego w Zawierciu. Jeszcze przed podjęciem decyzji o ewakuacji chorych i personelu szpitala, policjanci z wydziału kryminalnego zawierciańskiej komendy ustalili i zatrzymali mężczyznę, który postawił na nogi służby ratownicze i wykazał się nie lada głupotą. Okazał się nim 28-letni mieszkaniec Zawiercia. W tym samym czasie druga grupa policjantów ustaliła osobę podejrzaną o pierwszy alarm bombowy, a 17-letni zawiercianin również został zatrzymany.

Z sądu ewakuowano około 70 osób
Pod koniec sierpnia Sąd Rejonowy w Zawierciu zastosował trzymiesięczny areszt wobec dwóch mężczyzn, którzy kilka dni wcześniej poinformowali o podłożeniu ładunku wybuchowego właśnie w budynku sądu. Na miejsce natychmiast skierowano kilkunastu funkcjonariuszy. Wezwano też pogotowie ratunkowe oraz straż pożarną. Ewakuowano wszystkich pracowników i interesantów (w sumie około 70 osób).

Policjanci z grupy pirotechnicznej sprawdzili dokładnie wszystkie pomieszczenia, ale na szczęście alarm okazał się fałszywy. Już przed zakończeniem akcji, policjanci z wydziału kryminalnego wytypowali osobę odpowiedzialną za wprowadzenie w błąd wszystkich służb. Poszukiwania 57-letniego mieszkańca Będzina trwały 24 godziny. Po zatrzymaniu mężczyzna przyznał, że do fałszywego alarmu namówił go 44-letni zawiercianin, który ukrywał się w Dąbrowie Górniczej przed wymiarem sprawiedliwości. Kilka godzin później również on trafił w ręce stróżów prawa.

Chciała zablokować placówkę bankową
Już w styczniu tego roku dyżurnego zawierciańskiej komendy poinformowano telefonicznie o podłożeniu ładunku wybuchowego w jednym z budynków przy ulicy Obrońców Poczty Gdańskiej w Zawierciu. Tym samym służby ratownicze zostały postawione na równe nogi, a z trzech budynków po dawnym zakładzie „Przyjaźń” ewakuowano kilkadziesiąt osób. Policyjni pirotechnicy sprawdzili m.in. pomieszczenia biurowe, sklepy i przedszkole. W tym samym czasie kryminalni rozpoczęli poszukiwania sprawców fałszywego alarmu. Już po 4 godzinach namierzyli 17-latka i jego 42-letnią matkę. Jak ustalili, kobieta przekonała swojego syna, by zadzwonił na policję i poinformował o bombie, by w ten sposób zablokować placówkę bankową.

Już 30 kwietnia, kilkanaście minut po godzinie 8, informacje o rzekomym podłożeniu ładunku wybuchowego otrzymała pracownica sekretariatu Zespołu Szkół w Pilicy. Kobieta natychmiast powiadomiła o zdarzeniu dyżurnego policji. Na miejsce przybyli policjanci, strażacy oraz pogotowie ratunkowe. Dyrektor zdecydował o natychmiastowej ewakuacji wszystkich uczniów i pracowników szkoły. Po dokładnym sprawdzeniu pomieszczeń okazało się, że alarm był fałszywy. Śledczy po pięciu dniach ustalili, że sprawcami są dwaj nastoletni uczniowie tej szkoły - 17-letni mieszkaniec Pilicy oraz 16-letni mieszkaniec Sławniowa.

Oficer prasowy KPP w Zawierciu, nadkom. Andrzej Świeboda podkreśla, że anonimowy telefon o podłożeniu ładunków wybuchowych uruchamia całą lawinę działań policji i innych służb zaangażowanych w zabezpieczenie miejsca rzekomego podłożenia ładunku. - Autorzy takich głupich żartów są jednak bardzo szybko ustalani i grozi im osiem lat więzienia, a sąd może również zdecydować o obciążeniu ich kosztami akcji - zaznacza nadkom. Andrzej Świeboda.

Grozi im osiem lat i zwrot kosztów akcji
Jak to wygląda w praktyce?
- Nasze sądy w takich przypadkach stosują areszt i orzekają surowe kary pozbawienia wolności. Jeśli chodzi o obciążenie kogoś kosztami akcji, to zazwyczaj pojawia się problem. Każda sprawa jest rozpatrywana indywidualnie, ale wszystko zależy od sytuacji majątkowej sprawcy - mówi sędzia Bogusław Zając, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Częstochowie. a

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zawiercie.naszemiasto.pl Nasze Miasto