Fotoradar w Porębie: Emil Rau zainteresował się tą sprawą

Fotoradar w Porębie: Emil Rau zainteresował się tą sprawą

Patryk Drabek: Co pan sądzi o fotoradarze ustawianym przy DK 78 w Porębie?
Emil Rau: Jako pierwsze rzuca się w oczy to, że w przypadku Poręby intencją nie jest przestrzeganie bezpieczeństwa, ponieważ w pobliżu tego miejsca nie ma szkół, przedszkoli czy też newralgicznych przejść dla pieszych. Poza tym technika ustawiania fotoradaru daleko odbiega od wytycznych producenta, ponieważ w tle widać metalowe elementy. To nieporozumienie, jeśli mówimy o prewencji, gdy te mandaty dotrą do kierowców po tygodniu lub miesiącu. To tak jakbyśmy po miesiącu ukarali psa za to, że - za przeproszeniem - załatwił się na dywan.

Straż miejska powinna się zajmować fotoradarami?
Nie, ponieważ od bezpieczeństwa na drogach jest wydział ruchu drogowego w każdej policyjnej komendzie. To co się dzieje m.in. w Porębie, to ewidentny skok na kasę. Foto-radar może zsumować prędkość dwóch mijających się pojazdów i sam byłem tego świadkiem. W Inowrocławiu fotoradar wskazywał np., że kierowca samochodu ciężarowego jedzie na wstecznym… 94 kilometry na godzinę w terenie zabudowanym. Kierowcy tirów mają jednak tachografy i mogą udowodnić, że to bzdura. W osobówkach jesteśmy na straconej pozycji.

Jest pan zadowolony z tego, że ma coraz więcej naśladowców?
Kiedy zaczynałem się tym zajmować, to takie było moje marzenie. Chciałem, by więcej osób dostrzegło to, co ja i nie zamierzałem być takim Don Kichotem. Fotoradary nam nie służą, bo w przeciwieństwie do policjanta nie sprawdzą czy kierowca jest pijany lub naćpany i czy ma ważne OC. Są produkowane tylko po to, by robić zdjęcia i by pieniądze trafiały później do miejskiej kasy.

Fotoradar w Porębie: Czytaj więcej na ten temat