Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jeden z pacjentów zawierciańskiego szpitala jest oburzony zachowaniem lekarzy

Monika Ziółkowska-Wnuk
arc
Pacjent Szpitala Powiatowego w Zawierciu blisko dwa tygodnie czekał na operację stopy. Ta zwłoka spowodowała opóźnienie w rehabilitacji, koniecznej by wrócił do zdrowia

Doskonale znamy serialowego doktora Housa, który swoim impertynenckim zachowaniem... zaskarbił sobie sympatię wielu widzów. Z tym jednak, z czego śmiejemy się na szklanym ekranie nie zawsze chcielibyśmy mieć do czynienia na co dzień.

Szarą szpitalną rzeczywistość na własnej skórze poznał Andrzej Franczyk. Mężczyzna w zawierciańskim szpitalu nie mógł doczekać się zabiegu operacyjnego kości śródstopia.
- Niespełna miesiąc temu wybraliśmy się na wycieczkę do Kroczyc. Niestety ojciec uległ tam nieszczęśliwemu wypadkowi i złamał m.in. kręgosłup. Na miejsce wezwaliśmy pogotowie, które zabrało go do zawierciańskiego szpitala. Tej samej nocy ojciec został jednak wysłany do Szpitala Urazowego w Piekarach Śląskich, gdzie pomyślnie przeprowadzono operację kręgosłupa. W związku z tym, że szpital ten nie zajmował się urazami innymi niż kręgosłupa, ojciec został przewieziony na podobno o wiele łatwiejszą operację stopy do Zawiercia. Tam leżał blisko dwa tygodnie z nieposkładaną stopą. Ordynator oddziału urazowego podczas obchodu, w obecności świadków straszył ojca cmentarzem i radził odesłanie do innego szpitala - opowiada zdenerwowany Łukasz Franczyk, syn pacjenta. - Na tym historia się nie kończy, bo tego samego dnia lekarz chciał porozmawiać z nim na osobności. Zastanawiam się co chciał mu powiedzieć, bo jeśli nie krępował się mówić o takich rzeczach jak cmentarz w obecności ponad 20 osób, to co ma do powiedzenia na osobności - dodaje.

Zdegustowany zachowaniem ordynatora oddziału pacjent napisał skargę do dyrekcji placówki. Ta jednak twierdzi, że pismo to nie może być tak traktowane, a sprawa została już wyjaśniona.
- Od samego początku byłem traktowany przedmiotowo. Wciąż słyszałem jakieś nieprzyjemne uwagi - mówi Andrzej Franczyk. - Najbardziej jednak ugodziło mnie stwierdzenie przez lekarza, że jeżeli operacja się nie uda, to znajdę się na cmentarzu. Powodem miała być zatorowość płucna, którą przebyłem w 2006 roku. Jak tak można mówić do pacjenta, przecież przed operacją powinno zrobić się dokładne badania. Niestety ja na wszystko musiałem czekać. Badania były robione bardzo powoli. Jestem laikiem, ale moim zdaniem pierwsze badanie jakie powinno zostać wykonane to USG nóg - twierdzi Franczyk.

Zarzuty zdenerwowanego pacjenta odpiera Sławomir Milka, ordynator oddziału urazowo - ortopedycznego szpitala w Zawierciu.
- Pacjent był w grupie podwyższonego ryzyka z uwagi na obciążający wywiad chorobowy. Musieliśmy więc przeprowadzić poszerzoną diagnostykę laboratoryjną i ultrasonograficzną. Ponadto gdy trafił do nas na oddział miał stany gorączkowe, które wymagały dalszego wyjaśnienia - tłumaczy Sławomir Milka. - Zarzuty, które padły pod moim adresem są nieprawdziwe. Poinformowałem pacjenta , że jeżeli badania dodatkowe będą poprawne to zostanie przeprowadzony zabieg operacyjny w naszym oddziale. Jeżeli nie, to zostanie wysłany do innego oddziału (chirurgii naczyń - przyp. red.) celem wstępnego zaopatrzenia. Warto zaznaczyć, że pacjent ten jest pod opieką Poradni Zdrowia Psychicznego i ma prawo do własnej interpretacji zdarzeń.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zawiercie.naszemiasto.pl Nasze Miasto