O nieszczęśliwym losowaniu mógł mówić Jakub Domagała, startujący w wadze do 81 kg, ale... - Kuba ma po prostu pecha do tych mistrzów - nie krył trener Piotr Gudzowski. Domagała musiał walczyć o półfinał z najlepszym zawodnikiem K-1 Rules w Polsce, Dawidem Kasperskim. Zawiercianin nie sprzedał tanio skóry, ale przegrał na punkty 0:3. Piotr „Kamyk” Kamiński wystartował z kolei w wadze do 67 kg. Już w półfinale spotkał się z Sylwestrem Kusztalem z Kielc.
- Poprosiłem żeby zaczął ostrożnie i nie „nadział” się na jakiś cios, ale jeśli będzie okazja do skończenia walki przed czasem, to niech spróbuje - relacjonował Piotr Gudzowski. „Kamyk” posłuchał trenera i już po 10 sekundach fantastycznym high - kickiem posłał rywala na deski. Kusztal długo odpoczywał w pozycji horyzontalnej i dopiero po interwencji lekarza opuścił ring z pomocą sekundantów. W finale na Kamińskiego czekał już Łukasz Gawlik, a więc najwyższa możliwa półka, aktualny mistrz Polski K-1 Rules. Nasz zawodnik nie przestraszył się mistrza i toczył z nim wyrównany bój. Miało to odzwierciedlenie w ocenach sędziów, którzy uznali, że pojedynek zakończył się wygraną Gawlika 2:1, chociaż w obozie „Kamyka” ten werdykt spotkał się z mieszanymi odczuciami.
- Szkoda, bo złoto było w zasięgu ręki. Jest to jednak i tak duży sukces zdobyć drugie miejsce wśród seniorów. Piotrek zrobił postępy i jeśli wszystko będzie szło w tym kierunku, to będzie dobrze. Powiem tylko tyle, że planujemy rewanż, ale o tym niebawem - podkreśla tajemniczo Piotr Gudzowski.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
