Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NFZ próbuje poprawić dostęp do specjalistów

Agata Pustułka
W kolejce do tomografu czeka się u nas ponad trzy miesiące
W kolejce do tomografu czeka się u nas ponad trzy miesiące Fot. Tomasz Hołod
Narodowy Fundusz Zdrowia od 2004 roku prowadzi listę kolejkową. W skali kraju na różnego rodzaju zabiegi oczekuje grubo ponad 600 tysięcy pacjentów! Okazuje się jednak, że często są to kolejki sztucznie wydłużane, bo pacjenci zapisują się do kilku specjalistów równocześnie (rekordzista do sześciu), choć powinni tylko do jednego.

NFZ na podstawie numeru PESEL sprawdził kolejki do najbardziej obleganych, wysokospecjalistycznych zabiegów m.in. do operacji zaćmy, endoprotez i angioplastyki (balonikowania). Okazało się, że po weryfikacji w niektórych województwach kolejki np. w przypadku wszczepienia endoprotez zmalały o połowę. Pacjenci dublowali się, nie wypisywali z kolejek, choć byli po zabiegach. Na listach były też osoby, które zmarły oczekując na operację.

To nie koniec porządków na liście kolejkowej! - Chcemy, by procedur kontrolowanych za pomocą numeru PESEL było więcej. Pacjent będzie się musiał zdecydować, u którego specjalisty ostatecznie będzie oczekiwał na zabieg. Wprowadzenie zmian umożliwi znowelizowana ustawa o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, która wejdzie w życie 1 stycznia 2011 roku - informuje Piotr Olechno, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.

Nie wiadomo, jakie świadczenia znajdą się na specliście. W tej sprawie resort będzie ściśle współpracował z NFZ, który wie, do jakich specjalistów ustawiają się najdłuższe kolejki.

- Na operację zaćmy w naszym województwie czeka 34 tysiące pacjentów. Nim trafią do szpitala minie średnio 300 dni. Endoprotez potrzebuje 18 tysięcy chorych, a czekać trzeba ok. 350 dni na operację biodra i ok. 400 dni na kolano - mówi Maria Kukawska ze śląskiego oddziału NFZ.

Choć budżet NFZ w ciągu ostatnich pięciu lat wzrósł o ponad 20 mld złotych, to wciąż narzekamy na złą dostępność do specjalistów. Z raportu portalu Money.pl wynika, że np. na wizytę u reumatologa polski pacjent czeka średnio ok. 3 miesiące, a na planowy zabieg okulistyczny 2 lata.

Każdy wojewódzki oddział Narodowego Funduszu Zdrowia prowadzi na swojej stronie internetowej listę kolejkową, na której widać średni czas oczekiwania na dany zabieg. Do listy ma wgląd każdy użytkownik internetu.

Dane wykorzystywane przez NFZ są systematycznie przesyłane i aktualizowane przez szpitale. Niestety, system, który miał pomóc pacjentom, by mogli jak najszybciej znaleźć się u specjalisty, nie sprawdził się. Dane nie ułatwiły też życia placówkom ochrony zdrowia, które dysponując informacjami o kolejkowiczach, łatwiej miały regulować ruchem chorych. Okazało się, że kolejki są nierzetelne, a wciąż zbyt wielu chorych "załatwia" sobie operacje tak, jak za PRL-u szynkę spod lady. Dlatego ostatecznie lista kolejkowa jest niewiarygodna, bo dane nie są skutecznie weryfikowane.

By uszczelnić przepływ informacji, NFZ postanowił w sposób szczególny kontrolować kolejki do najbardziej obleganych zabiegów: zaćmy, angioplastyki i operacji endoprotez.

- W przypadku zapisywania się na te zabiegi pacjent jest proszony o podanie numeru PESEL. Dzięki tej informacji możemy ustalić, czy dana osoba nie figuruje już czasem w kolejce, bo zapisała się do innej. Jeśli znajdziemy takiego pacjenta, to zostanie poproszony o zadeklarowanie się, w której kolejce czeka - mówi Maria Kukawska ze śląskiego oddziału NFZ.

Ministerstwo Zdrowia chce, by świadczeń kontrolowanych za pomocą PESEL było więcej. Wprowadzenie zmian jest proste, bo kolejkowe "martwe dusze" będzie weryfikował program komputerowy, który wyrzuci z systemu zdublowanych pacjentów. Dzięki temu mają się skrócić kolejki i będzie można rzetelniej planować wydatki.

- Polską tradycją jest, że pacjenci zapisują się do co najmniej pięciu placówek, a potem przeskakują z jednej do drugiej albo np. idą do szpitalnego oddziału ratunkowego i tam usiłują wymusić usługę. By wreszcie był porządek, podawanie numeru PESEL powinno dotyczyć wszystkich procedur, a nie tylko wysokospecjalistycznych - ocenia Iwona Łobejko, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala św. Barbary w Sosnowcu.

Kolejny pomysł, by skrócić kolejki, ale przeznaczony dla bogatszych, wypłynął ze środowisk samorządowych. Marszałkowie województw wystosowali niedawno apel do minister zdrowia Ewy Kopacz, by w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej znalazł się zapis umożliwiający wykonywanie w publicznych szpitalach komercyjnych zabiegów i diagnostyki, np. po godzinach pracy danej placówki. Udzielanie odpłatnych świadczeń nie mogłoby się odbywać kosztem leczących się na ubezpieczenie pacjentów.

55,5 mld złotych - wynosi budżet Narodowego Funduszu Zdrowia

1484 zł to średnie nakłady na polskiego pacjenta rocznie

300 dni czeka się na operację zaćmy w woj. śląskim

400 dni czeka się na przyjęcie do szpitala chirurgii urazowo-ortopedycznej

90 dni trzeba czekać na badania tomografem komputerowym

2 lata czeka pacjent na miejsce na oddziale reumatologicznym

Przesuwać trzeba pieniądze, a nie pacjentów

Z Bolesławem Piechą, posłem PiS i przewodniczącym sejmowej Komisji Zdrowia, rozmawia Agata Pustułka

Ministerstwo Zdrowia chce wykorzystać numery PESEL, by kontrolować kolejki do zabiegów. Czy to dobry pomysł?

Każda kontrola, której celem jest wyeliminowanie nieprawidłowości, jest dobra, ale ten pomysł wydaje mi się dość kontrowersyjny.

Dlaczego? Przecież w ten sposób uda się usunąć z kolejek tych pacjentów, którzy zapisują się do kilku szpitali jednocześnie.

No dobrze, a co stanie się, gdy z kontroli Narodowego Funduszu Zdrowia wyniknie, że kolejki np. do zabiegu wszczepienia endoprotezy są gigantyczne na Śląsku, a w Gdańsku nie ma ich wcale?

Poprzez kontrolę ministerstwo chce też racjonalizować koszty!

A kto będzie płacił za transport pacjentów i to po kilka tysięcy złotych, gdy okaże się, że nie ma innego sposobu na ominięcie kolejki niż wyjazd do innego ośrodka? Moim zdaniem działania powinny iść w innym kierunku. Trzeba zdecentralizować NFZ, a sprawę kolejek regulować w poszczególnych oddziałach - lokalnie, a nie centralnie. Poza tym należy także bezwzględnie zwiększyć nakłady na ochronę zdrowia. Pieniędzy jest po prostu za mało.

Może gdyby w całym kraju wprowadzić, tak jak na Śląsku, elektroniczne karty, łatwiej byłoby dzielić środki?

Oczywiście, bo ideą tych kart miała być realizacja głównego hasła reformy, czyli tego, że pieniądz idzie za pacjentem. Przypomnijmy sobie niedawne czasy funkcjonowania Śląskiej Kasy Chorych, gdy w ramach województwa udawało się właśnie na regionalnym poziomie rozwiązywać wiele poważnych problemów dręczących pacjentów. Przykład? Proszę bardzo: choćby zwiększenie dostępności do świadczeń kardiologicznych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto