Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sebastian Grabowski to współczesny czarodziej z powiatu zawierciańskiego

Patryk Drabek
Świetny kontakt z publicznością to niewątpliwy atut „Alkadiassa”
Świetny kontakt z publicznością to niewątpliwy atut „Alkadiassa” Patryk Drabek
Umie już wyciągać królika z kapelusza, ale szczerze przyznaje, że nie potrafi jeszcze sprawić, by zniknął pociąg. Wszystko jednak przed nim, ponieważ Sebastian „Alkadiass” Grabowski ma niespełna 18 lat.

Pochodzi z Zawiercia, a obecnie mieszka w Gieble Kolonii. Nie ukończył Hogwartu, ale ma własną różdżkę. Uczy się w Częstochowie w Autorskim Liceum Artystycznym.
 - Moja pasja zaczęła się w przedszkolu. Przyszedł do nas iluzjonista i wyciągnął mi zza ucha monetę. Pomyślałem wtedy „wow”, o kurczę, co się w ogóle stało? Jak on to zrobił? - wspomina dziś Sebastian.



Przedszkolanka poprosiła wówczas dzieci, by narysowały iluzjonistę, a Sebastian po prostu narysował... siebie. Od tego momentu już nic nie mogło stanąć mu na drodze. Wydaje się, że nawet gdyby pewnego dnia w jego pokoju zjawił się Lord Voldemort, to w żaden sposób nie zniechęciłby Sebastiana do drogi, którą postanowił w swoim życiu podążyć. Teraz młody iluzjonista musi rozwiewać wątpliwości. Nie można zamiast liceum ogólnokształcącego wybrać szkoły magii i czarodziejstwa, a wytrwałe osoby muszą skupić się na indywidualnej nauce. Jak się bowiem okazuje, czarodzieje to samouki. 
 - Zaczynałem od książek. W trzeciej klasie szkoły podstawowej w antykwariacie znalazłem starą niemiecką książkę o iluzji. Wtedy siedziałem po nocach ze swoim wujkiem, a on próbował mi ją przetłumaczyć. Już w dobie internetu z jednego forum dowiedziałem się natomiast o warsztatach we Wrocławiu - mówi Sebastian.



W tym momencie wszystko potoczyło się bardzo szybko. Debiut przed większą publicznością, wyróżnienie, nowe kontakty. Pseudonim „Alkadiass” wymyślił na poczekaniu, ponieważ z całego grona tylko on nie miał żadnego przydomku. Podkreśla, że w naszym kraju współczesnych czarodziejów nie jest zbyt wielu, a magiczne zdolności są raczej deficytowe. 
- W Polsce to niszowa umiejętność i raczej hobby. Takie proste triki każdy z nas może znaleźć w internecie, lecz trudno dostać się do tych, które są bardziej zaawansowane i robią na widzach naprawdę duże wrażenie - zaznacza Sebastian Grabowski, który w skali powiatu jest kimś pomiędzy Davidem Copperfieldem a Harrym Potterem. - E tam, Harry to już przeżytek. On doszedł do pewnego poziomu, a ja już jestem troszkę wyżej - śmieje się Sebastian, który w ostatnią niedzielę czarował w klubokawiarni „Propaganda” w Zawierciu.



Jak wygląda życie iluzjonisty? Początek jest zwyczajny. Pobudka, toaleta, śniadanie. Dopiero potem w rękach cały czas są karty. - Mam je zawsze ze sobą. Nie ma dnia bez ćwiczeń. Manipulowanie kartami to dla mnie jak medytacja. Nie ma znaczenia czy się nudzę czy akurat jadę autobusem. Inni wyciągają MP3 i słuchają muzyki, ja bawię się wtedy kartami - mówi Sebastian i stawia sobie ambitne cele. - Myślę, że za kilka miesięcy będę mógł sprawić, że zniknie nie pociąg, a jeden przedział. A co wtedy gdy ktoś będzie chciał by zniknął jakiś urząd miejski czy inny budynek? Proszę o kontakt - śmieje się „Alkadiass”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zawiercie.naszemiasto.pl Nasze Miasto