Z relacji mieszkańców wsi wynika, że małżonkowie byli skryci i unikali kontaktów z osobami spoza swojej rodziny.
- Żyli w swoim świecie - opowiada jeden z sąsiadów. - Przez kilkadziesiąt lat zamieniłem z gospodarzem może dwa zdania. Nikogo do siebie nie dopuszczał. Zresztą cała rodzina była dość zamknięta.
Od rana w gospodarstwie, w którym doszło do tragedii, pracowali policyjni technicy. Synowie małżonków kręcili się po okolicy zdenerwowani. - Doszło do rodzinnej tragedii, tyle mogę powiedzieć - stwierdził krótko członek rodziny zmarłych.
Jak ustaliliśmy, zmarły 58-latek pracował w dużym zakładzie wędliniarskim na terenie powiatu nowosądeckiego. We wtorek był w pracy. W środę już się w niej nie pojawił.
- To był bardzo spokojny, zrównoważony człowiek - twierdzi właściciel firmy. - Nigdy nie było z nim problemów, nie popadał też w konflikty z kolegami. Jestem w szoku, że nie żyje.
Sądecka policja na razie nie udziela szczegółowych informacji na temat zdarzenia.
- Z wstępnych ustaleń wynika, że prawdopodobnie mamy do czynienia z tzw. samobójstwem rozszerzonym - informuje st.sierż. Justyna Basiaga, Dodajmy, że polega ono na tym, że jedna osoba zabija drugą po czym sama odbiera sobie życie.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?