Ulica Włodowska w Zawierciu jest często zalewana

Ulica Włodowska w Zawierciu jest często zalewana

Ulica Włodowska w Zawierciu sprawia spore problemy kierowcom, gdy opady deszczu okazują się naprawdę intensywne. Tak naprawdę nie ma roku, by podczas takich opadów droga nie była zablokowana. Jedną z takich sytuacji opisywała nam nasza Czytelniczka, a problem jest poważny i przy kolejnych ulewach może się powtórzyć.

- Jechałam z Zawiercia w stronę Rudnik. W okolicy Wydziału Komunikacji na Borowym Polu, pod wiaduktem kolejowym, zobaczyłam wodę na jezdni, na wysokości około 40 centymetrów. Przy normalnym osobowym aucie woda zalewa spód auta z silnikiem. Odważniejsi kierowcy przejeżdżają tą drogą, a inni natychmiast się zatrzymują, zawracają, tworzą korek i odjeżdżają z powrotem do Zawiercia, żeby objechać newralgiczny punkt przez ulice Blanowską i Andersa. Ten przypadek widziałam już kilka razy w tym roku. Wystarczy trochę sporego deszczu - podkreśla Czytelniczka, która prosi o zachowanie anonimowości.

Na poinformowaniu o tym problemie naszej redakcji wcale się nie skończyło.

Czytelniczka zadzwoniła między innymi do Powiatowego Zarządu Dróg w Zawierciu, ale okazało się, że po raz pierwszy ktoś zgłaszał tego typu sytuację, a sprawa zostanie przekazana kierownikowi Wydziału Utrzymania Dróg i Zarządzania Ruchem.

Wciąż jednak nie wykonano żadnych ruchów.

Nasza Czytelniczka interweniowała również w innych instytucjach, ale bez skutku.

- Nie wiadomo kto ponosi za to odpowiedzialność i kto ma się tym zająć. Co tam objazd i dodatkowe kilometry dla kierowców... Widocznie władze miasta ani powiatu tędy nie jeżdżą - komentuje Czytelniczka.

Sprawdziliśmy. Zarządcą drogi nie jest gmina, tylko właśnie Powiatowy Zarząd Dróg w Zawierciu.

Zastępca dyrektora PZD Edmund Kłósek w telefonicznej rozmowie przekazał, że nie zna sprawy, ale jeśli rzeczywiście występuje taki problem, to mieszkańcy mogą to zgłosić na piśmie.

- Zobaczymy czy można coś w tej sytuacji zrobić i postaramy się poprawić tę sytuację - zapewnia Edmund Kłósek.

Będziemy monitorować dalszy rozwój tej sprawy. Może rzeczywiście coś będzie się jednak dało zrobić...