Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyborcza gra spółdzielcami

Aldona Minorczyk-Cichy
Osiedle Radockiego w Katowicach - na podobnych mieszka w Polsce 12 milionów lokatorów.
Osiedle Radockiego w Katowicach - na podobnych mieszka w Polsce 12 milionów lokatorów. fot. Arkadiusz Ławrywianiec.
Działacze Krajowego Związku Lokatorów i Spółdzielców są przekonani, że padli ofiarą ostrej końcówki kampanii prezydenckiej. 24 czerwca, czyli dwa tygodnie przed II turą, głosowano w Sejmie wniosek Platformy Obywatelskiej o powołanie komisji nadzwyczajnej do spraw spółdzielczości i mieszkalnictwa.

Związek zabiega o to od roku. Zebrał w tej sprawie już 8000 podpisów poparcia. Niestety, wniosek odrzucono w pierwszym czytaniu głosami posłów Prawa i Sprawiedliwości, Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz Lewicy.

Członkowie stowarzyszenia są rozgoryczeni zwłaszcza postawą posłów PiS-u, którzy od kilku lat wspomagali ich w walce z patologią w spółdzielniach. Posłowie tego ugrupowania uspokajają, że nic złego się nie stało.

- Dziwne, że zainteresowano się naszymi problemami tak nagle przed samą II turą, kiedy było wiadomo, że liczy się każdy głos. To była czysta gra wyborcza. Politycy wszystkich opcji zachowali się okropnie. Takie zagrywki nas nie interesują. Nie popieramy żadnej opcji - mówi Janusz Tarasiewicz, wiceszef KZLiS z Jastrzębia Zdroju.

Komisja śledcza, o którą zabiegają członkowie związku, miałaby zbadać nieprawidłowości w zarządzaniu oraz w sprzedaży za ułamek wartości dawnych mieszkań zakładowych wraz z lokatorami. Miała także przyjrzeć się uchybieniom w działalności części spółdzielni, które blokowały sprzedaż mieszkań za złotówkę. To ostatnie było możliwe dzięki ustawie, którą w 2007 roku przeprowadził rząd... Jarosława Kaczyńskiego. Przepisy, choć stworzone w szczytnym celu, okazały się niestety bublem prawnym. Dwukrotnie zajmował się nimi Trybunał Konstytucyjny, nakazując zmiany.

Tymczasem - jak podkreśla Janusz Tarasiewicz - spółdzielczość mieszkaniową reprezentuje majątek wart około 500 miliardów złotych, a tworzy ją 12 milionów ludzi.

- To ogromne pole do nadużyć - mówi.

Komisja, jaką związek chce powołać, miałaby zbadać także sprawę mieszkań zakładowych, sprzedawanych niejednokrotnie wraz w lokatorami. Działo się to w okresie transformacji.

Zakłady pracy pozbywały się zbędnego majątku, w tym mieszkań zakładowych, których utrzymanie kosztowało krocie. Zamiast sprzedać mieszkania lokatorom, oferowano całe bloki, a nawet osiedla prywatnym firmom. Tak było m.in. w Zabrzu, gdzie w prywatne ręce za niewielkie pieniądze przeszły budynki należące wcześniej do tamtejszej huty. W sumie prawie tysiąc mieszkań. Ich najemcy prowadzili jeden z najdłuższych w kraju protestów. Walka trwała 9 lat. Próby pomocy ludziom podejmowały kolejne rządy. Na dobrych chęciach się jednak kończyło. Problem w końcu rozwiązał samorząd lokalny. Za 21 mln zł większość mieszkań odkupiła miejska spółka ZBM-TBS.

W związku z odrzuceniem wniosku PO o powołanie sejmowej komisji, Andrzej Krzyżański, prezes KZLiS, skierował pytania do głównego "winowajcy". W piśmie do PiS czytamy m.in. "Od lat byliśmy zapewniani przez PiS i jego czołowych polityków o przychylności dla ostatecznego rozwiązania wielu bolesnych dla nas problemów. (...) Mieliśmy nadzieję, że wniosek zgłoszony przez klub poselski PO, zbieżny w wielu punktach z naszymi postulatami jako środowiska najbardziej znającego te problemy, zostanie poparty prze PiS i tym samym umożliwi podjęcie procesu kompleksowego zdiagnozowania kilkudziesięcioletniej patologii w polskiej spółdzielczości mieszkaniowej i ewentualnie opracowanie aktów prawnych, kładących temu kres".

Krzyżański podkreśla, że czuje się postawą posłów PiS rozczarowany:

- Było nam zwyczajnie głupio. Polityczne rozgrywki okazały się ważniejsze niż nasze problemy. A przecież PiS wszem i wobec rozgłaszał, że będzie nas bronić.
Poseł PiS Grzegorz Tobiszowski wyjaśnia, że ta sprawa to nieporozumienie, bo PiS, odrzucając wniosek o powołanie komisji, nie chciał spółdzielcom zaszkodzić, a wręcz przeciwnie - zamierzał pomóc.

- Zakres prac tej komisji miał być bardzo szeroki i dotyczyć analizy spółdzielczości, TBS-ów, ustawy o własności lokali, a nie prac nad konkretnym projektem. Miała ona dublować prace podkomisji komisji infrastruktury, której przewodniczę. To niepotrzebne, a nawet szkodliwe - mówi poseł.

Dodaje, że prowadzona przez niego komisja pracuje nad wprowadzeniem poprawek do "ustawy-matki".

- Korzystamy z pomysłów przedstawionych w dokumentach m.in. autorstwa posłów Platformy Obywatelskiej. Wystąpiliśmy już do biura analiz sejmowych o stosowne opinie. Chcemy spokojnie kontynuować rozpoczętą pracę, żeby uchwalić oczekiwane przez spółdzielców rozwiązania - mówi poseł Tobiszowski. I dodaje, że aby zaprotestować przeciwko poczynaniom Platformy, wystąpił z podkomisji w komisji infrastruktury. - Poproszono mnie jednak, bym wrócił i ponownie mnie wybrano na przewodniczącego - mówi Tobiszowski.

Uchwała sygnowana przez posłów PO w sprawie komisji nadzwyczajnej do spraw spółdzielczości i mieszkalnictwa trafiła do Sejmu już w marcu. Trzy miesiące później poszła pod głosowanie i niestety przepadła. Komisja miała się zająć przeglądem obowiązujących przepisów, ich analizą, a w efekcie - nowelizacją, wprowadzeniem jednolitych regulacji prawnych, dotyczących funkcjonowania spółdzielni mieszkaniowych, uregulowaniem funkcjonowania budownictwa mieszkaniowego, w tym TBS.

Posłowie mieli też - jak zapewnia w uzasadnieniu posłanka PO Lidia Staroń - opracować dwie ustawy, które regulowałyby m.in. nadzór nad spółdzielniami oraz problem praw do lokali. Słowem to, o co PiS walczy!

- Problematyka, jaka byłaby objęta treścią tych ustaw, ma fundamentalne znaczenie dla kilkunastu milionów polskich obywateli - podkreśla w uzasadnieniu Lidia Staroń.

PiS, które wraz z SLD i PSL nie dopuściło do powołania komisji, chce kontynuować prace w istniejącej podkomisji. Poseł Tobiszowski przypomina, że projekt takiej "konstytucji" spółdzielczej skierował do Sejmu nieżyjący prezydent Lech Kaczyński.

- Została jednak odrzucona w pierwszym czytaniu - przypomina poseł.

Czy nasi parlamentarzyści potrafią wznieść się ponad politykę i merytorycznie zająć tą sprawą?

- Wciąż jednak mam nadzieję, że tak się stanie - mówi Janusz Tarasiewicz.

Dodaje, że nadal będzie zbierać podpisy pod projektem powołania komisji śledczej do spraw spółdzielczości i mieszkalnictwa. Uważa, że to jedyny sposób, by parlamentarzyści zabrali się wreszcie do roboty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto