Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad z wokalistą Lady Pank Januszem Panasewiczem

Ola Szatan
Jako oficjalną datę powstania  zespołu Lady Pank podaje się 11 września 1982 roku
Jako oficjalną datę powstania zespołu Lady Pank podaje się 11 września 1982 roku pracownia52.pl
Trzeba mieć dużo tolerancji i nie spotykać się za często. To recepta na sukces - mówi Janusz Panasewicz, lider Lady Pank, w rozmowie z Olą Szatan

Za tydzień, 30 marca, spotykamy się w katowickim Spodku na koncercie z orkiestrą symfoniczną z okazji 30-lecia Lady Pank. Przygotowania do tej imprezy trwają?

To nieco inne aranżacje i największy problem jest z tym, by je zapamiętać (śmiech). Dlatego będziemy je jeszcze razem "przegrywali", żeby na 30 marca było doskonale. Inna kwestia to ograniczony czas. Aranżacja z symfonikami sprawia, że każda z tych piosenek jest dużo dłuższa niż normalnie, a koncert ma jakieś konwencje, czyli maksymalnie musi trwać dwie godziny. Nie umiem w tej chwili powiedzieć, jaki będzie ostateczny układ piosenek, które zaprezentujemy w Spodku, bo cała ta kosmetyka odbędzie się dopiero na próbie generalnej.

Zabierzesz do Katowic swoją szesnastoosobową drużynę z "Bitwy na głosy"?

Jeśli nas nie wywalą i utrzymamy się do odcinka, który odbędzie się dzień po katowickim koncercie, to istnieje możliwość, że moja drużyna z Olecka będzie mogła przyjechać na koncert do Spodka, ale pod warunkiem, że piosenka szykowana na ten odcinek będzie dobrze przećwiczona. Na tyle dobrze, że reżyser programu wyrazi zgodę, by mój chór nie uczestniczył w próbie generalnej. Bo jeśli będzie słabo, to ja sam pojadę.

11 września 1982 roku datuje się oficjalny początek funkcjonowania zespołu Lady Pank. Data, która rzeczywiście może utkwić w pamięci...

Teoretycznie 11 września jest oficjalną datą, ale z drugiej strony początek zespołu można też liczyć od dnia pierwszej piosenki czy koncertu... A nagrania pojawiły się jeszcze wcześniej. Dlatego też nie przywiązywałbym się do daty 11 września, bo rzeczywiście może kojarzyć się ona dwuznacznie.

Podobno podczas swojego pierwszego koncertu z zespołem Lady Pank, który odbył się w Kaliszu, czytałeś teksty piosenek z kartki. Masz słabą pamięć czy już przez te lata ci się wyrobiła?

To nawet nie były kartki, tylko takie duże plakaty koncertowe Lady Pank, odwrócone na drugą stronę, gdzie flamastrem były napisane teksty. Ale zabawa polegała też na tym, że młodzi ludzie, fani stali pod sceną i kiedy się odwracałem, to oni ściągali te kartki. Było dość zabawnie, bo musiałem też improwizować, wtedy byłem taki bardziej freestyle'owy (śmiech).

A często zdarzały ci się wpadki na scenie?

Takich sytuacji zdarzyło się mnóstwo. Pamiętam na przykład koncert w Katowicach, który graliśmy w filharmonii. To był chyba 1986 rok. Mnóstwo ludzi na widowni, śpiewałem piosenkę "Tacy sami". Byłem tak spięty, bo płyta dopiero wyszła i te teksty jeszcze nowe, że w pewnym momencie zaśpiewałem "samotna jak mysz" zamiast "samotna i zła". W tym momencie Janek Borysewicz i pozostali muzycy spojrzeli na mnie z totalnym zaskoczeniem w oczach, które potem przerodziło się w śmiech. Nie wiedzieliśmy, czy kontynuować utwór, ale koledzy tak się "ugotowali", że musieliśmy zaczynać jeszcze raz.

Podczas naszego spotkania w studiu "Dziennika Zachodniego" wspominałeś, że zdarzało ci się przyjeżdżać na Śląsk na serię koncertów trwających dwa tygodnie. Taka jazda bez trzymanki.

Teraz to zupełnie inaczej wygląda, ale świetnie pamiętam tamte śląskie koncerty. Faktycznie, przyjeżdżaliśmy na całe dwa tygodnie i graliśmy codziennie. To w domu kultury, to przy kopalni... I pamiętam, że zawsze jeździła z nami karetka pogotowia. Był lekarz i dwie pielęgniarki. Więc jak pytasz, czy była ostra jazda bez trzymanki, to odpowiadam, że karetka była zawsze, na szczęście nie musieliśmy z niej korzystać. Organizatorzy ze Śląska bardzo o nas dbali (śmiech).

Wygraj bilety na koncert Lady Pank w Spodku

W jednym ze swoich wywiadów sprzed lat powiedziałeś "nie da się ukryć, że ulubieńcami dyrekcji i obsługi niektórych hoteli nie jesteśmy".

Teraz można powiedzieć "byliśmy", przede wszystkim dlatego, że tych hoteli dzisiaj praktycznie już nie ma, bo to były w większości stare hotele orbisowskie... Więc ten etap należy uznać jako zakończony definitywnie.

A często jesteście zapraszani na wesela odbywające się w hotelach, w których akurat nocujecie?

Parę razy pojawiło się takie zaproszenie, ale nie skorzystaliśmy. Bo prawda jest taka, że jak wracamy po występie, to na zegarkach jest już godzina 23.00 i weselnicy już mają taką zabawę, że my się nie nadajemy. Natomiast znam taki zespół, który uwielbia takie imprezy. To Big Cyc. Zawsze się dowiadują, czy w mieście, gdzie mają grać, planowane jest hotelowe wesele i jeśli tak, to właśnie w tym konkretnym hotelu chcą mieszkać.

Z Borysewiczem jesteście razem od 30 lat. Jaka jest recepta na długowieczność waszego "związku"?

Przede wszystkim trzeba mieć dla siebie dużo tolerancji i nie spotykać się za często. Żartuję oczywiście. Ale jak się gra ze sobą 30 lat, to zwariowalibyśmy widując się codziennie. Kiedy trzeba, to się spotykamy, a kiedy nie ma takiej konieczności, to nie. Przesada nie jest wskazana w żadnej dziedzinie.

Te 30 lat odhaczamy grubą kreską, czy to jest tylko podsumowanie i jedziecie dalej sprawdzonym torem?

Mamy świadomość, że od lat jesteśmy na scenie, ale gramy swoje i robimy dalej inne rzeczy. Ten jubileusz to jest tylko przystanek i refleksja.

Zobacz wywiad z Januszem Panasewiczem [FILM]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto