Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z tej zawiercianki możemy być dumni!

PM
Archiwum prywatne M. Karaś
Zawiercianka zachęca, by spełniać marzenia, jak ona. Skończyła studia na Harvardzie, a finanse to jej wielka pasja.

Chociaż Małgorzata Karaś z Zawiercia jeszcze nie ma 30 lat, to na swoim koncie ma już sporo osiągnięć. Jednym z nich jest skończenie studiów magisterskich na jednym z najlepszych uniwersytetów świata. Mowa oczywiście o Harvardzie. W jaki sposób zawiercianka trafiła na tę prestiżową uczelnię?

- Po studiach licencjackich przez około dwa lata pracowałam w konsultingu strategicznym. W tym zawodzie sporo ludzi decyduje się na studia MBA (Master of Business Administration). W Polsce to nie jest popularne, ale za granicą już tak - opowiada Małgorzata Karaś. - Sam pomysł wyjazdu do Stanów Zjednoczonych pojawił się jednak znacznie wcześniej. Jeszcze w liceum przez jeden semestr uczyłam się w Stanach Zjednoczonych w ramach wymiany międzynarodowej. Przekonałam się wtedy, że podoba mi się ten kraj. Zobaczyłam również, że dałam sobie radę w obcym miejscu. I wtedy pojawiła się myśl, że chciałabym tam kiedyś wrócić i zamieszkać. Nie wiedziałam wtedy czy na krótko, czy na stałe - dodaje Małgorzata Karaś.

Samo zgłoszenie chęci studiowania na Harvardzie, to nie wszystko. Bardzo ważny jest proces rekrutacji, w którym brane pod uwagę są wszystkie dotychczasowe osiągnięcia kandydata na studenta. Mowa tutaj m.in. o osiągnięciach sportowych, wolontariacie, umiejętnościach gry na instrumencie oraz wynikach w szkole. Konieczne jest napisanie eseju, w którym zainteresujemy rekruterów swoją osobą.

- Dlatego na ostatnim spotkaniu z uczniami II LO podkreślałam, że najważniejsze to zacząć wcześnie. Osiągnięć i umiejętności nie wypracujemy w kilka tygodni. To długotrwały proces - podkreśla Małgorzata Karaś. - Trzeba również zmienić naszą mentalność. W Polsce raczej się nie chwalimy, bo nie wypada tego robić. W Ameryce jest odwrotne podejście. Trzeba się przełamać, aby opowiedzieć o swoich osiągnięciach - dodaje Małgorzata Karaś.

Małgorzata Karaś wcześniej ukończyła II LO im. H. Malczewskiej. Przyznaje, że miłość do finansów zaszczepiła w niej Małgorzata Grzanka, nauczycielka przedsiębiorczości. Czy dziewczynie z małego miasta trudno odnaleźć się w „wielkim świecie”?

- Na Harvardzie jest bardzo dużo obcokrajowców. W moim roczniku było nimi około 40 proc. wszystkich studentów. Jest bardzo duża różnorodność w pochodzeniu ludzi. Są osoby, które pochodzą z dużych miast i kończyły prestiżowe szkoły na świecie. Są też ludzie z mniejszych miejscowości oraz wiosek - opowiada Małgorzata Karaś. - Jeśli chodzi o Polaków, to w moim roczniku były tylko trzy osoby z naszego kraju. Na początku zawsze jest trudno. Zwłaszcza w przypadku przeprowadzki do nowego kraju. Bezpośrednio po liceum studiowałam w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Przejście z II Liceum Ogólnokształcącego do SGH było bardzo podobne do przejścia na Harvard. Każda zmiana jest trudna, ale ja spotkałam bardzo fajnych ludzi. Harvard stara się mieszać swoich studentów. Tak aby mogli poznać się ludzie z różnych środowisk - dodaje Małgorzata Karaś.

W roczniku zawiercianki było ponad 900 osób, które podzielone były na 10 sekcji. Możemy porównać je do dużych klas znanych z naszych szkół. Ułatwia to studentom na odnalezienie się w nowej sytuacji. Studia magisterskie znacznie różnią się od tych na polskich uczelniach. Ważniejsza od teorii jest wiedza praktyczna. Na zajęciach używa się tzw. case method. Jest to metoda polegająca na rozwiązywaniu konkretnych problemów, które mogą nas spotkać w pracy w danym zawodzie.

Etap edukacji na amerykańskiej uczelni ma już zakończony, a w czerwcu broniła swoją pracę doktorską. Tematem jej pracy jest polityka makroostrożnościowa.

- To część finansów dotycząca regulacji banków. Zajęłam się tworzeniem regulacji, tak aby nie powtórzył się kryzys z 2010 roku - mówi Małgorzata Karaś.

Po obronie pracy doktorskiej czekają na nią krótkie wakacje, po których wraca do Stanów Zjednoczonych. Tym razem trafi do Nowego Jorku, gdzie dostała pracę w firmie zajmującej się wykupem innych. Nie robi się tego na giełdzie, a na rynku prywatnym. Firma, w której będzie pracować ma mandat na zakup spółek o kapitale powyżej 500 milionów dolarów. Chociaż jest zadowolona ze swojego życia, to nie ukrywa, że często tęskni za wieloma rzeczami, które zostawiła w swoim rodzinnym miastem.

- Brakuje mi przede wszystkim rodziców i znajomych. Tęsknotę za nimi mogę śmiało postawić na pierwszym miejscu. Brakuje mi również chodzenia po jurajskich skałkach. Teraz na wakacjach cały czas do nadrabiam. Tęsknię również za polskim jedzeniem. Szczególnie za prażonkami... - kończy Małgorzata Karaś.

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zawiercie.naszemiasto.pl Nasze Miasto