Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Anioły już odleciały

GRZEGORZ SZTOLER
W dniu promocji książki dziewczyny miały odlecieć do Anglii. Kiedy wzruszony więzień Auschwitz opowiadał o tonach obozowych wszy, Anita z Iza były już w drodze. Do innej rzeczywistości.

A tak bardzo chciały zostać tu, i pisać ksiażki. O historii. Wojnie. Obozach. Kilka lat pracy. Wertowania więziennych kartotek. Łażenie po sponsorach. W końcu, by wydać tą książkę, Iza z Anitą wymyśliły, że się na nią po prostu zrzucą. Iza akurat po studiach, na bezrobociu. Reszta zespołu redakcyjnego – studenci. A jednak uzbierało się. I książka o więźniach i ich oprawcach ujrzała światło dzienne.

Ale przeszła bez echa. Nie było rozgłosu medialnego. Było tylko to spotkanie, na którym był ten wiezień, zresztą jeden ze współbohaterów książki. Jakaś klasa. I młodzież. Pani z kombatantów z kwiatami. Kilku przypadkowych mieszkańców przedmieść tego miasta. Wzruszonych.

Ale tego Iza z Anitą nie mogły zobaczyć. Były w drodze do innego świata. Prosiły tylko o zdjęcia.

I tak zniknęły z mojego życia. Skończyły się wspólne kawy, łażenie po mieście. Obgadywanie planów. Kolejnych książek. – Jedziemy nazbierać na następną – żartowały, choć byłem pewien, że mówią to całkiem serio. Anita, która dorabiała w kościele Mariackim graniem na organach do mszy i Iza, bez stałego zajęcia, dorywczo obsługująca wiejskie imprezy, najczęściej wesela jako kelnerka.

No i wyjechały.

Zostały mi e-maile. Nie mogłem zadzwonić, bo Anglia troche kosztuje (połączenia liczone są w funtach). Zresztą, zgubiły komórę. Rozmowy na skypie tez nie wchodziły w grę, bo dziewczyny zbyt często zmieniały miejsca pobytu. Stąd, surfowanie po necie w kafejkach, choć płatne, było najbardziej optymalnym wyjściem. Byłem jednym z kilkunastu adresatów...

Temat: Halo tu Londyn...

Data: 2 luty 2006 20:55:00 GMT 02:00

…zaczęłyśmy roznosić gazety i ulotki (czyli nasza misja życiowa) w dzielnicy pakistańskiej. Nagle pisk opon. Zobaczyłyśmy kierowcę naszego VAN-a, który nam energicznie machał. Podchodzimy, szarpiemy za drzwi. Otworzono je z krzykiem, że mamy szybko wskakiwać. Z chaotycznych wypowiedzi doszłyśmy do sedna sprawy. Naszą koleżankę gonił Pakistańczyk z nożem. Dzwonili do szefa i on kazał nas stamtąd zabrać. Zgadnijcie gdzie nas zabrali – oczywiście na drugi koniec pakistańskiej dzielnicy. Miałyśmy niezłego stracha, zwłaszcza, gdy wchodziłyśmy w jeszcze bardziej zapuszczone zakamarki!!!!!

...tydzień później...


I dalej roznosimy tam ulotki zastanawiając się, skąd rzuci się na nas jakiś sfrustrowany angielskim życiem (i zbyt niską zapomogą socjalną) Pakistańczyk. Doszłyśmy do wspólnego wniosku, że wystarczy jeden strzał zza firanki, by zginąć głupia śmiercią... Oddaj życie za nic nie warta ulotkę [‘]...

Powinni nam płacić za prace w niebezpiecznych warunkach – mało to świrów chodzi po tym świecie???? :(

Data: 11 marca 2006 18:58:44 GMT 02:00


Poważnym zagrożeniem są dla nas biegające wokół domów psy. Nieraz gdy jesteśmy już przy bramie zza zakrętu wyłania się pies, który zaczyna warczeć – najczęściej z opresji wybawia nas właściciel psa, ale zdarza się, ze takowy jest w pracy! ;( Wtedy trzeba przyjaźnie łasić się do psinki i powtarzać wkoło: GOOD DOG!!! Zawału można dostać, gdy podchodzi się do drzwi, wrzuca ulotkę, a zza drugiej strony rozlega się szczekanie lub pies z rozpędu wali o drzwi!!!!

Data: 12 maja 2006 17:10:54 GMT 02:00


Nasza praca wpływa na nas ujemnie. Na porządku dziennym są wyrwane furtki wejściowe, wyłamane sztachety, czy klapki od skrzynki na listy, które zostają w naszych dłoniach!!! Wtedy czmycha się, gdzie tylko oczy poniosą. No oczywiście Anicie zdarzyło się, że wręczyła wyrwana klapkę właścicielowi!!! Jednak ten oszołomiony owym zdarzeniem nie wydusił z siebie nawet pół słówka, co skrzętnie wykorzystała Anita i pomknęła dalej;p;p;p;p

...luźniejszy wątek...


Czasami aż brakuje nam czegoś inteligentnego w naszym otoczeniu. Rekompensujemy to sobie w miarę inteligentnymi rozmowami (odpowiednimi do naszych warunków) np. w piętrowym autobusie w drodze do kościoła. Oczywiście za naszymi plecami odbywały się sceny dantejskie z udziałem lokalnej młodzieży – czyli chapanie, przeklinanie, lokalne potyczki (na miarę warunków autobusowych).

...anioły...


W końcu odnajdujemy polski kościół. Tak umiejętnie się zakręciłyśmy, ze Anita pełni na mszy rolę organistki, a ja ministrantki. Na szczęście Anita przerabiała na wyjazdach oazowych “kurs animatora liturgicznego”, więc wiedziałyśmy, co, w którym momencie. Na mojej drugiej posłudze przy mszy trafiły mi się chrzciny. Chyba możecie sobie wyobrazić jak mi się ręce trzęsły przy odpalaniu świec od Paschału.

... praca w mundurkach...


Ostatnio nasza firma obdarowała nas firmowymi uniformami – całe jesteśmy green!!! ;) Zastanawiamy się, czy to jest strój maskujący, czy ma głębsze przesłanie, – czyli w zgodzie z natura: “szanuj zieleń”, “kochaj drzewa”, a może Greenpeace nie śpi. ;)
Dość zabawnie wyglądało, gdy jednego dnia w firmie wszyscy byli na zielono – od stop po czubek głowy.

...liczenie, jeszcze raz liczenie...


Życie płynie pomału do przodu! Na wielkie szaleństwa nie możemy sobie pozwolić, gdyż jesteśmy ograniczone finansowo. W tym miesiącu powinno być lepiej. Mamy już zaplanowany kilkudniowy wyjazd do Londynu. Następnym naszym celem będzie Edynburg, a później Irlandia. Obczaiłyśmy tanie przejazdy. Koszty naszego wypadu do Londynu w obie strony wyniosą 10 funciaków, dla porównania – pociąg w jedna stronę kosztuje 54 funty. Wiec jest różnica.

...sami swoi...

Data: 4 czerwca 2006 19:07:44 GMT 02:00


Poznajemy coraz więcej Polaków, niestety rozmowy z nimi utwierdzają nas w tym, o czym już wcześniej słyszałyśmy – Polacy nadają się tylko do pracy fizycznej!!! Taka jest szara, bolesna rzeczywistość. Zostaje jeszcze nauczycielstwo (w tym zawodzie jest deficyt), ale wymaga to doskonalej znajomości angielskiego. Poza tym nie jest to łatwa praca (stąd ten deficyt). Obserwując młodzież angielska niejednokrotnie dochodziłyśmy do wniosku, ze nic dobrego z nich nie wyrośnie! Debilizm na każdym kroku, w każdej dziedzinie życia!!!

...wolność...


Nasze spostrzeżenia – pracując tutaj człowiek jest w stanie się sam utrzymać – tzn. Mieszkanie bez rodziców, samowystarczalność finansowa. I przyjemności. Nie ma też problemów z mieszkaniem – nie podoba się Ci się te, to zmieniasz je na inne. Inne standardy życiowe! Jednak na nas nie wywarło to jakiegoś większego wrażenia. Cóż tu ukrywać, trochę świata się zwiedziło i ma się trochę pojęcia o życiu w innych krajach.
Niewątpliwie wkroczyłyśmy w świat dorosłości, co jest bolesne momentami!!!!
Na ulicy dość często leżą pieniądze. Są to drobniaki, rzędu: 1, 2, 5, 10, 20 pensów. Oczywiście Anglicy się po takie drobniaki nie schyla. Ale my i owszem. Kiedyś udało nam się uzbierać (w ciągu jednego dnia) na czekoladę. I to nie byle, jaka - bo niemiecka SHOGETTEN. Kupiona w Lidlu.
Wpadłyśmy już w nawyk, ze roznosząc gazety nie patrzymy na skrzynki na listy, tylko pod nogi. Na początku można dostać wytrzeszcz i zeza rozbieżnego, ale z czasem można się przyzwyczaić.

...ach, ci Anglicy...


Miałyśmy okazję pobyć przez 5 dni w Newcastle - oczywiście pracując tam. Mieszkałyśmy w pensjonacie nad samym morzem. Ale był ubaw - dostarczali nam go rodowici Anglicy. Ci ludzie nie mają pojęcia o życiu!!! Im przydałby się pobyt we wschodniej Europie. Od początku nic im nie pasowało i to dosłownie - mieli problemy typu: kiełbaska niedogotowana, łóżko za krótkie, sos nie ten!!! Ponadto chcieli nie pracować, tylko mieć dodatkowo kasę i darmowe drinki!

Data: 16 czerwca 2006 17:40:09 GMT 02:00


Ostatnio mam wzięcie - zainteresował się mną gej!!! Tak, gej. A w zasadzie to nie wiadomo. Przed wczoraj był gejem, wczoraj biseksualistą, a dziś już hetero? Dziś obdarował mnie kwiatem i oświadczył mi się (nawet przyklęknął). Co tu się wyprawia. Ponadto praca, praca i praca. Pogoda kijowa (podobnie jak w Polsce). Zasadniczo to nie ma czasu na nic. Ale cieszymy się, że praca jest!!!! Kiedy wrócimy??? Tego nie wiemy. Jak będziemy mieć w planach kilkudniowy pobyt w kraju, to damy znać.

...

Iza, Anita, co sie z wami dzieje w tej Anglii...


Nie odzywałam się ostatnio, bo i jakoś ostatnio rzadko bywam na necie. Tak się po prostu złożyło. Przejazdem byłyśmy w Polsce w sierpniu - na dosłownie 5 dni. Anita dostała ofertę pracy w u siebie w szkole::-)). Załapała pół etatu w szkole podstawowej.

Szkoda, Iza, że nie zajrzałaś :(..aaaa Anita wróciła? Co u ciebie słychać?


A u mnie nastąpiły liczne zmiany. Wróciłam do Anglii z powrotem sama i musiałam pogodzić się z nowa sytuacją, czyli powrotem Anity do Polski.

...tęsknisz?

Kolejna zmiana - ostatnimi czasy zostałam bezrobotną. Firma dla której roznosiłam te ulotki splajtowała.

...to nie dla ciebie robota była... nie dla laski z wyższym wykształceniem i zacięciem literackim...

Nie dostałyśmy wypłaty za ostatnie 5 tygodni roboty :@

...


- podobno całość pieniędzy ma nam wypłacić rząd, ale to trochę potrwa - słyszałam, że od 4-8 tygodni.

...los emigranta....


Tak wiec ostatnimi czasy nastąpiła mała reorganizacja i razem z koleżankami skupiamy się na szukaniu nowej roboty.

...hmmm.


Trochę z tym było zamieszania i nie miałam głowy do niczego, a do e-mailowania szczególnie. W tym tygodniu zaczęłam na nowo, a w zasadzie tam gdzie miałam być na początku, w fabryce mebli.

...nie wiem, co powiedzieć. Zatkało, mnie... Najważniejsze, że masz robotę...


Teraz robię tam na całe nocki - 13 godzin, 3 dni w tygodniu. Jak na razie spoko. Muszę się przestawić. Ale myślę, że przez kolejne dwa miesiące nie doznam żadnego uszczerbku na zdrowiu. Bilet powrotny mam już kupiony na 11 grudnia.

Iza, może wreszcie się spotkamy...

...a co potem to się zobaczy. Choć oswoiłam się już z myślą, że będę musiała wrócić, bo u nas jest jak jest i na poprawę się nie zanosi.

ps. Anita wróciła do Polski, pracuje jako nauczycielka. Iza została w Anglii. Wyszła za mąż za Pakistańczyka. Przysłała nawet jakieś zdjęcia. Ale do żadnego spotkania już nie doszło. Anioły żyją teraz w swoim świecie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto