Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bezpański problem

Iwona Kuźniak
Pani Joanna mieszka w sąsiedztwie lasu, więc obawiała się, że zwierzę może mieć wściekliznę. Z kotem, podejrzanym o tę chorobę, chodziła po mieście.
Pani Joanna mieszka w sąsiedztwie lasu, więc obawiała się, że zwierzę może mieć wściekliznę. Z kotem, podejrzanym o tę chorobę, chodziła po mieście.
Joanna Dziurowicz mieszka w jednej z wiejskich dzielnic Zawiercia. Niedawno przybłąkał się do niej kot. Bardzo młody, zabiedzony i głodny. Pani Joanna go nakarmiła. Kot szybko się zaaklimatyzował.

Joanna Dziurowicz mieszka w jednej z wiejskich dzielnic Zawiercia. Niedawno przybłąkał się do niej kot. Bardzo młody, zabiedzony i głodny. Pani Joanna go nakarmiła. Kot szybko się zaaklimatyzował. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie pewne zdarzenie.

Lecznica czy ambulatorium?
— Dwa dni po tym, jak pojawił się w naszym domu, kociak schował się pod stołkiem, był półprzytomny, a z pyszczka toczyła się mu piana. Zaczęłam podejrzewać najgorsze: wścieklizna! Zapakowałam kotka do pudełka i pojechałam z nim do powiatowego lekarza weterynarii. Wiem, że tylko on może wziąć kota na obserwację, bo wścieklizna jest chorobą zwalczaną z urzędu — mówi Joanna Dziurowicz. — Gdy przyjechałam na miejsce zobaczyłam napis: lecznica dla zwierząt. Ponieważ wierzyłam, że kot powinien zostać przebadany przez lekarza, weszłam. W końcu to ambulatorium lekarza powiatowego weterynarii.
Lekarz w ambulatorium (jak się później okazało, prywatnym) zamiast zaczął na nią krzyczeć.

— Pytał, po co tego kota przywoziłam. Powinnam go zostawić w domu! Tłumaczę, że podejrzewam wściekliznę, a wiem, że takie przypadki trzeba natychmiast zgłaszać. Do tego w domu mam szczeniaki. Jak więc zostawić chorego kotka? Lekarz stwierdził, że on go nie dotknie i kazał mi zawieźć zwierzę do straży miejskiej i zostawić „choćbym miała go położyć na biurku”. Wsiadłam w samochód, podjechałam pod Urząd Miejski i szłam z tym kotem podejrzewanym o wściekliznę przez tłum ludzi w centrum miasta — mówi pani Joanna.

Nieporozumienie?
Wszystko opowiedziałam w Straży Miejskiej — zapadła cisza. A zaraz potem konsternacja: co robić?
— Strażnicy zadzwonili do firmy odwożącej bezpańskie zwierzęta do schroniska, ale nie przyjechali. Nie dziwię się. Nie mogli przecież transportować zwierzęcia podejrzanego o wściekliznę — dodaje Joanna. — W końcu strażnicy zaczęli wypytywać mnie, czy na pewno rozmawiałam z powiatowym lekarzem weterynarii. Okazało się wtedy, że trafiłam do prywatnego ambulatorium, mającego jedynie siedzibę w tym samym budynku co Inspektorat.

Technik weterynarii, do którego przez pomyłkę trafiła pani Joanna jest zdziwiony.

— Nie rozumiem zarzutów tej pani — mówi Marian Targosz. — Nie skierowałem jej do lekarza weterynarii, bo poinformowała mnie, że jest to kot bezpański, a takimi zwierzętami zajmuje się Straż Miejska. Jako technik nie mam uprawnień do przebadania zwierzęcia.

Gdyby ta pani powiedziała, że to jej kot, zadzwoniłbym po lekarza. Trudno było mi też uwierzyć, że liczący 2 miesiące kot mógłby mieć wściekliznę. Pracuję już w tym zawodzie dość długo.

Nie mają „stacjonarki”
W końcu pani Joanna trafiła do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii. Tam jednak okazało się, że kot nie może zostać na obserwację, bo.... nie ma takiego miejsca, w którym mógłby być przetrzymywany.
Lekarz, który przyjął panią Joannę, po jej długich naleganiach (w domu miała małe szczeniaki i bała się zakażenia) zgodził się zatrzymać kota na obserwację — po prostu zabrał go do... swojego domu.

— Całe zamieszanie wynika stąd, że w Zawierciu nie ma ani azylu dla bezdomnych zwierząt, ani schroniska, gdzie opieka weterynaryjna byłaby zapewniona przez cały czas — wtedy nie byłoby problemu dokąd kierować osoby, które znalazłyby się w podobnej sytuacji — stwierdza Marian Targosz.


Co na to przepisy?
Zgodnie z ustawą obowiązkowym szczepieniem przeciwko wściekliźnie objęte są psy. Szczepienie kotów jest zalecane, ale nieobowiązkowe. Zakłady lecznicze dla zwierząt znajdują się na terenie całego powiatu: w Porębie -3, w Łazach -2, w Niegowonicach -1, Pilicy – 2, w Irządzach – 1, w Szczekocinach 2, w Żarnowcu 2, w Zawierciu – 7, w Kroczycach – 1 i we Włodowicach 1. Żadnego zakładu nie ma w gminie Ogrodzieniec.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zawiercie.naszemiasto.pl Nasze Miasto