Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Biała bieda

Wojciech W. Wacławek
Paski wypłat prezentują Jolanta Dyja, Małgorzata Wysokowska, Beata Podsiadło i Magdalena Pająk–Montagny. Żadna z nich nie zarabia tysiąca złotych miesięcznie.  wojciech w. wacławek
Paski wypłat prezentują Jolanta Dyja, Małgorzata Wysokowska, Beata Podsiadło i Magdalena Pająk–Montagny. Żadna z nich nie zarabia tysiąca złotych miesięcznie. wojciech w. wacławek
Pielęgniarki, położne i lekarki w zawierciańskim szpitalu otrzymują pensje mniejsze od najniższej diety powiatowego radnego (900 zł). Lekarze starają się ratować domowe budżety dyżurami, ale w efekcie pracują nawet 400 ...

Pielęgniarki, położne i lekarki w zawierciańskim szpitalu otrzymują pensje mniejsze od najniższej diety powiatowego radnego (900 zł). Lekarze starają się ratować domowe budżety dyżurami, ale w efekcie pracują nawet 400 godzin miesięcznie, ponad dwa razy więcej niż przewiduje kodeks pracy (168).
Sześć złotych
Podstawowa pensja brutto położnej Beaty Podsiadło, która ma dziewięcioletni staż pracy, to 693 zł miesięcznie. Płacy minimalnej, 824 zł brutto, nie osiągała nawet z 10-procentową premią i dodatkiem stażowym (55,44 zł). Dlatego od lutego otrzymuje 6,26 zł wyrównania. To była jej ostatnia podwyżka i na kolejną się nie zapowiada.
— Na rękę mam jakieś 500 zł. Gdy zapłacę 150 zł za bilet autobusowy z Kroczyc, to wystarcza mi na zapłacenie rachunków ze światło i wodę — mówi Beata Podsiadło. — Jak udaje mi się przeżyć? Utrzymujemy się z górniczej pensji męża. Po ostatnim wypadku z trudem jednak wiążemy koniec z końcem.
Zatrudniony w mysłowickiej kopalni „Wesoła” mąż pani Beaty został zasypany i jest na zwolnieniu. Nie wiadomo, czy będzie mógł wrócić do pracy pod ziemią.
— Coraz więcej naszych koleżanek wybiera pracę w śląskich szpitalach, które płacą o kilkaset złotych więcej — mówi Jolanta Dyja, zawierciańska położna. — Robią to samo, zarabiają prawie dwa razy więcej, a na dojazd tracą tylko godzinę w jedną stronę. Szybko znaleźli się chętni dowożący je na miejsce busami.
Jolanta Dyja — wśród położnych może uchodzić za „krezuskę” — jej wypłata to 645 zł 80 groszy.
Pożyczka na wakacje
Pensje niewiele przekraczające minimalną płacę mają w zawierciańskim szpitalu również lekarze. Internistka Magdalena Pająk–Montagny otrzymała ostatnio na konto 592 zł 57 gr. To niemal dokładnie tyle samo, ile kosztuje ją opiekunka do 5-letniej córki.
— Normalnie mam na rękę 720 zł, ale spłacam pożyczkę z Izby Lekarskiej. Bez niej nie mogłabym pojechać z chorym dzieckiem nad morze, a wyjazd jest konieczny — tłumaczy Magdalena Pająk–Montagny. — Ratują mnie dyżury.
Lekarz we własnym szpitalu może ich mieć osiem miesięcznie. W zwykły dzień dyżur trwa 16 godzin, a w święta dobę (i jest lepiej płatny). Ponieważ dyżury lekarskie nie są wliczane do czasu pracy, lekarz czasem spędza w szpitalu bez przerwy 32 godziny! Po całym dniu pracy, dyżuruje, po czym płynnie rozpoczyna drugą dniówkę.
— Zdarza się, że w dwóch szpitalach i przychodni mam 12-14 dyżurów miesięcznie. Nie dyżuruję tylko w pogotowiu — dodaje Magdalena Pająk–Montagny.
14 dyżurów, w tym dwa świąteczne plus normalny etat, daje 408 godzin pracy! Każda z nich jest wyceniona poniżej 5 zł. Dwa razy większą stawkę ma hostessa podczas promocji w hipermarkecie.
Do zawierciańskiego szpitala Magdalena Pająk-Montagny trafiła w 1997 r. na staż po studiach. Później po 7-miesięcznej przerwie (była bezrobotna) została w nim zatrudniona. Obecnie przygotowuje się do II stopnia specjalizacji.
Całą karierę zawodową (22 lata) z zawierciańskim szpitalem związała również Małgorzata Wysokowska, lekarka na oddziale noworodków. Jej płaca podstawowa to 1083 zł, co razem z dodatkami (a po zapłaceniu podatków i składek) daje 915 zł miesięcznie.
Wyroki w ręku
— W zimie większy jest rachunek za prąd i gaz, którym ogrzewamy dom, choć w nieużywanych pokojach temperatura jest ustawiona na 12 stopni — mówi Małgorzata Wysokowska. — Z mężem udaje mi się spotkać najwyżej dwa razy w tygodniu.
Andrzej Wysokowski też jest lekarzem, ale pracuje w Myszkowie.
— Kondycja finansowa szpitala jest fatalna, głównie za sprawą Narodowego Funduszu Zdrowia. Nie dość, że mamy niskie kontrakty, to jeszcze nieregularnie napływają pieniądze i zagrożona jest prawie każda wypłata — mówi Teresa Zaporowska, szefowa „Solidarności” zawierciańskiej służby zdrowia. — Załoga jest jednak coraz bardziej zdesperowana, a większość pielęgniarek ma w ręku sądowe nakazy zapłaty zaległych wypłat wprowadzonych tzw. ustawą 203. Na szczęście jeszcze nie idą z nimi do komornika.
Szpital liczy na pomoc Starostwa, które jest jego tzw. organem założycielskim, czyli odpowiednikiem właściciela. Powiat jednak ma ogromne problemy z wygospodarowaniem pieniędzy na służbę zdrowia. Czterołóżkowy oddział intensywnej opieki medycznej powstaje w Zawierciu już od kilku lat. Brakuje ok. 30 tys. zł na jego wyposażenie i nikt ich nie potrafi znaleźć. Więcej kosztują miesięczne pensje członków zarządu powiatu.



Jak pomagają inni?

Samorządy nie mogą dotować bieżącej działalności swoich szpitali, co nie znaczy, że nie wspierają ich finansowo. Najczęściej jest to zakup nowego sprzętu, remont budynku lub wykupienie usług medycznych dla swoich mieszkańców, np. badania przesiewowe noworodków czy roczników zagrożonych nowotworami. Badania co jakiś czas wykupuje np. Będzin. Sosnowiec ostatnio poręczył obu miejskim szpitalom kredyty obrotowe (po 400 tys. zł), a Dąbrowa Górnicza płaciła część długów podczas reorganizacji placówki. (wow)

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zawiercie.naszemiasto.pl Nasze Miasto