Na decyzję Sądu Arbitrażowego przy Krajowej Izbie Gospodarczej w Warszawie czekali z niecierpliwością wszyscy pracownicy i Zarząd FUM Poręba, od tej decyzji zależeć bowiem miały dalsze losy fabryki.
- Na początku marca skierowaliśmy do Sądu Arbitrażowego w Warszawie wniosek o unieważnienie niektórych zapisów, niekorzystnych dla zakładu, a zawartych w umowie generalnej, która została podpisana przez FUM "Poręba" Sp. z o.o. i Metalexport Sp. z o.o. 5 września 2000 r. - mówi Grzegorz Markowski, prezes FUM Poręba.
Umowa dała wyłączność Metalexportowi na zakup materiałów i sprzedaż urządzeń, a w przypadku naruszenia tego prawa, FUM zobowiązany był do zapłaty kary umownej (50 proc. wartości sprzedaży). Wypowiedzenie umowy równałoby się z zapłatą 3 mln USD. Sama umowa nie budziłaby zastrzeżeń, pod warunkiem, że Metalexport wywiązywałby się ze zobowiązań: przekazywał zamówienia w wystarczającej ilości, w terminie i płaciłby za sprzedane maszyny, dzięki czemu zakład mógłby funkcjonować.
Tymczasem zamówienia pojawiają się sporadycznie, a na ich realizację nie przekazuje się pieniędzy, do czego obliguje umowa. Zaległości wobec FUM-u przekroczyły już 2,8 mln. zł. Zarząd FUM-u "dzięki" umowie nie ma wglądu w dane "wspólnika", nikt więc nie wie, ile sprzedano maszyn i jakie jest zapotrzebowanie. Zarząd FUM szukał rynku zbytu w innych krajach. Możliwość sprzedaży byłaby duża. Wiele firm chętnie nawiązałoby kontakt z FUM-em, ale zakład blokuje umowa, a większość zainteresowanych wolałaby ominąć pośrednika, jakim jest Metalexport. Tylko Sąd Arbitrażowy mógł unieważnić niekorzystną dla FUM-u umowę. Wyrok Sądu dotarł do Poręby przed kilkoma dniami, choć zapadł już 9 grudnia ubiegłego roku.
- Sąd odrzucił nasz pozew uznając, że umowa ,nie jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego" - mówi Mirosława Juńczyk, szefowa NSZZ "Solidarność". - Umowę widziało wielu prawników, wszyscy twierdzili, że łamie ona zasady współżycia społecznego określone w kodeksie cywilnym. Wyrok sądu zupełnie nas zaskoczył. O ile nam wiadomo, podobne sprawy rozpatrywane są natychmiast, nasza, w sytuacji gdy ważyły się losy zakładu, była odraczana wielokrotnie. Pozew został złożony przecież w marcu. Na ogłoszenie wyroku czekaliśmy ponad 9 miesięcy. Decyzja sądu doprowadzi do zamknięcia zakładu i zwolnienia 500 osób. Kończy się styczeń, a Mex nie dał nawet jednego zamówienia.
- To dowodzi, że w tym kraju liczą się tylko układy, a właściciel Mex-u je ma, i to na samej ,górze". Nie jest tajemnicą, że finansował kampanię prezydencką znanych osób w rządzie. Tylko dlatego do tej pory bezkarnie rządzi firmą, za którą do tej pory nie zapłacił Skarbowi Państwa - dodaje jeden ze związkowców.
Umowa "związała" Zarządowi FUM-u ręce na przynajmniej sześć lat. W tej sytuacji prawdopodobnie fabryce nie uda się przetrwać nawet pół roku. Zadłużenie firmy wynosi ponad 40 mln zł, zaległości wobec pracowników sięgają prawie 3 mln zł i choć opracowano plan oddłużenia firmy i wystąpiono z wnioskiem do ministerstwa o dofinansowanie spółki, do dziś nie ma wiążącej decyzji.
Tymczasem w organizacji jest Fabryka Obrabiarek Ciężkich, która mogłaby (jeśli ministerstwo wyrazi zgodę) na bazie nie zadłużonej części majątku zakładu zacząć działać od zera, na wzór spółek utworzonych przy Stoczni Szczecińskiej i Hucie Częstochowa. W tej chwili wszystko zależy od ministerstwa. Na razie Zarząd FUM odwołał się od wyroku Sądu Arbitrażowego.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?