Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jana Pawła II zawieźli do Rzymu górale z Bielska-Białej

Rozmawiał Jarosław Rybak
Załoga "papieskiego" Boeinga 737 w komplecie. Trzeci od lewej kpt. Alojzy Bylok, w drugim rzędzie między stewardesami, drugi od prawej, stoi kpt. Józef Byrdy. Fot. Lot
Załoga "papieskiego" Boeinga 737 w komplecie. Trzeci od lewej kpt. Alojzy Bylok, w drugim rzędzie między stewardesami, drugi od prawej, stoi kpt. Józef Byrdy. Fot. Lot
Rozmowa z kpt. Alojzym Bylokiem i kpt. Józefem Byrdy, pilotami Boeinga 737 z Janem Pawłem II na pokładzie Kiedy dowiedzieliście się, że będziecie pilotować Boeinga 737 z Ojcem Świętym na pokładzie? Alojzy Bylok: Ja ...

Rozmowa z kpt. Alojzym Bylokiem i kpt. Józefem Byrdy, pilotami Boeinga 737 z Janem Pawłem II na pokładzie

Kiedy dowiedzieliście się, że będziecie pilotować Boeinga 737 z Ojcem Świętym na pokładzie?

Alojzy Bylok: Ja jakieś dwa miesiące wcześniej. W Locie pracuję od 30 lat. Przy takich szczególnych okazjach tworzy się "listę starszeństwa". Koledzy z większym stażem już pilotowali samolot z papieżem. Teraz przyszła moja kolej.

Józef Byrdy: Dowiedziałem się tydzień przed lotem. Kierownictwo firmy wybrało trzy załogi. Dwie były w rezerwie. Ojciec Święty to dla mnie człowiek nr 1 na świecie. To tak, jakbym wygrał los na loterii... Taki lot oznacza duże obciążenie psychiczne. Oczy całego świata patrzą na papieża. A jego los był w moich rękach. Ale nie było najmniejszej turbulencji, wszyscy pasażerowie byli bardzo zadowoleni.

Często latacie razem?

A. B.: Nie. Ja zostałem kapitanem załogi. Pilotem lecącym był Józek, a drugim pilotem - kpt. Stanisław Ziębiec, pochodzący z Nowego Sącza.

Samolot został specjalnie przygotowany?

A. B.: W pierwszej części wymontowano standardowe fotele, a wmontowano poszerzone. Papież usiadł przy oknie. Naprzeciw miał piękny bukiet z żółtoniebieskich róż, na ścianie znalazł się herb papieski. W drugiej części siedziało m. in. 80 dziennikarzy z całego świata.

Jak przywitaliście Ojca Świętego?

A. L.: Papież był bardzo zmęczony. Proszono, aby z nim nie rozmawiać. Pocałowaliśmy tylko papieski pierścień. Potem, już przez głośniki, serdecznie przywitałem najważniejszego pasażera, przedstawiłem załogę. Następnie po angielsku powitałem pozostałych gości.

Podobno to piloci zaproponowali, aby pokazać papieżowi Wadowice?

J. B.: Dzień przed lotem wymyśliłem sobie, żeby przelecieć nad Wawelem, Wadowicami i Zakopanem. Dostaliśmy wszystkie zgody. Dlatego papież zobaczył krzyż na Giewoncie i Krupówki. Oczywiście wszystko z bezpiecznej wysokości, bo przepisy bezpieczeństwa stawiamy ponad wszystko.

A.B.: Wcześniej nad lotniskiem Balice zrobiliśmy dwa okrążenia i jedno wokół centrum Krakowa. Do Rzymu dotarliśmy trasą wiodącą nad Bratysławą, Wiedniem, Gratzem, Lublaną, Zagrzebiem i Adriatykiem. Przelatując nad każdym krajem nadawaliśmy okolicznościowe depesze do prezydentów. Lecieliśmy 11 tys. m nad ziemią, z prędkością 850 km na godz. Mieliśmy godzinne opóźnienie. Ale dzięki temu, we Włoszech ominęła nas zła pogoda.

J. B.: W Rzymie była burza. Ale ona jakby uciekła przed Ojcem Świętym.

Czy papież jadł na pokładzie?

A. B.: Oczywiście. Stewardesy podały pieczonego pstrąga i łososia w galarecie. Papież wypił sporo herbaty, a na deser zjadł ciasto tortowe. My poprosiliśmy tylko o butelkę wody mineralnej.

Podobno Jan Paweł II ma zwyczaj robić sobie pamiątkowe zdjęcie z załogą?

J. B.: Ale tym razem był bardzo zmęczony. Dlatego pamiątkowe fotografie mają tylko piloci i niektóre stewardesy. Po wylądowaniu Ojciec Święty poprosił mnie na fotel obok. Podziękował za lot. Powiedziałem, że to my, górale niskopienni lecieliśmy z Ojcem Świętym. Wspomniałem, że moja mama pochodzi z Kęt. Papież odpowiedział, że to krok od Wadowic... Byłem wzruszony...

Obaj pochodzicie z Bielska-Białej?

A. B.: Nawet chodziliśmy do tego samego liceum im. Kopernika. Ja zacząłem latać na szybowcach w 1960 roku. Potem przesiadłem się na samoloty sportowe, na końcu na pasażerskie. W 1973 roku zacząłem pracować w Locie.

J. B.: Łączy nas także to, że obaj byliśmy ministrantami. Służyłem do mszy w obecnej bielskiej katedrze św. Mikołaja. Zresztą większość pilotów to byli ministranci. W Locie pracuję od 1980 roku. Ale w sumie latam od 35 lat. Najpierw skakałem ze spadochronem, potem latałem na szybowcach. Pracowałem w aeroklubach. m. in. w Rybniku i Bielsku-Białej.

Wracacie czasami na Podbeskidzie?

A.B.: Bywan tu kilka razy w roku. Lubię latać szybowcem na górze Żar.

J. B.: W Szczyrku mam działkę. Na emeryturze chciałbym się tam przenieść na stałe.

Myślicie, że zdarzy się wam jeszcze kiedyś lot z papieżem?

A. B.: To był lot życia! Na pamiątkę każdy członek załogi dostał breloczek z wizerunkiem Jana Pawła II, różaniec i pamiątkowy medal.

J. B.: Życzymy Ojcu Świętemu dużo zdrowia! I żeby przyjeżdżał do Polski jak najczęściej. Ale my już dostaliśmy dar od losu. W czasie kolejnych wizyt polecą inne załogi.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto