Stanisław Gumułka, mechanik z Zawiercia, jeszcze w sobotę majstrował przy autach swoich klientów. Zima nigdy nie była sprzymierzeńcem kierowców, więc zleceń było pod dostatkiem. - Na wybory jednak pójdę. Muszę, bo to przecież obywatelski obowiązek. Szczerze powiem jednak, że najchętniej w ogóle nie mieszałbym się do tej polityki - uśmiecha się. - Powiedzieć coś na temat wyborów? W porządku. Siły są teraz rozłożone na pół, a to niedobrze, bo obie strony będą się wzajemnie blokować. Tym sposobem nie pojedziemy jednak do przodu, tylko będziemy stać w miejscu - podkreślał zawierciański mechanik.
Po wielkiej batalii o fotel prezydenta, wątpliwości mieszkańców nie mogą jednak dziwić. Do pierwszej tury zgłosiło się sześcioro kandydatów i zgodnie z oczekiwaniami, doszło do dogrywki. Przed dwoma tygodniami Ryszard Mach (Niezależna Alternatywa Wyborcza) i Mirosław Mazur z Platformy, (którzy ostatecznie pozostali na placu boju), walczyli do ostatnich meldunków z obwodowych komisji wyborczych, a na koniec okazało się, że dzieli ich… 97 głosów. - Podzielone miasto? Nie sądzę. Wydaje mi się, że mieszkańcy są zgodni, tylko po prostu nie mają wiedzy na temat tego, co kto robił w Zawierciu - stwierdził Ryszard Mach, a jego kontrkandydat był innego zdania. - Taka wyrazista linia podziału rzeczywiście nie jest czymś dobrym. Bardziej komfortowa byłaby na pewno sytuacja, gdyby któryś z nas otrzymał większe poparcie - nie krył Mirosław Mazur.
Obaj kandydaci zaznaczali oczywiście, że gdy zostaną wybrani, to będą rządzić ponad podziałami… Te, były jednak widoczne przed samą drugą turą. Wojna bilboardowo - plakatowa połączona ze spotkaniami wyborczymi, happeningami, a nawet nazwijmy to, pikantnymi materiałami w publikacjach obu komitetów. Mieszkańcy całemu zamieszaniu przyglądali się z niepokojem. - Taki podział zdecydowanie nie sprzyja rozwojowi miasta - zauważa zawiercianka Magdalena Piątek. - Oczywiście trzeba wybierać. Wychodzę z założenia, że jeśli mam później marudzić, to jednak muszę się do tego przyczynić. Nie można być biernym, a później komentować spraw, do których nie przyłożyło się ręki - zaznacza.
Na szczęście wybory lokalnych władz nie poróżniły małżeństw, których nie mogło zabraknąć przy urnach. - Proszę pana, my już mamy po 50 lat. Broń Boże, nie prowadzimy ożywionych dyskusji na polityczne tematy - podkreślał z uśmiechem Jan Laska. - Głosowaliśmy na tego samego kandydata, a wybór podjęty został jednogłośnie - dodała jego żona Danuta.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?