Obyło się bez strajku

- Oczywiście strajk wchodzi w grę. Jesteśmy już po rozmowach z centralami związkowymi i jeśli zajdzie taka potrzeba, to otrzymamy wsparcie z innych zakładów - nie krył Henryk Buzoń, przewodniczący NSZZ pracowników Odlewni Żeliwa S.A. Głosów informujących o narastającym niezadowoleniu pracowników było zresztą więcej. - Ludzie mówią nam, że nie mają za co utrzymać swoich bliskich czy dojechać do pracy. Wolelibyśmy jednak rozwiązać ten problem, nie strajkując. Jednocześnie ostrzegamy o prawdopodobnej eskalacji protestów pracowniczych - dodawał Witold Siwek, przewodniczący MOZ NSZZ Solidarność.

Zaległości w wypłatach ciągnęły się od grudnia ubiegłego roku, natomiast w ostatnich dwóch miesiącach opóźnienia osiągnęły już bardzo niepokojący poziom. Dlatego w ubiegły czwartek delegacja osób pracujących w odlewni pojechała do katowickiej siedziby właściciela spółki, Grupy Kapitałowej Gwarant. Podczas spotkania właściciel i zarząd Gwaranta przeprosili za powtarzające się kilkudniowe opóźnienia w wypłatach, a zaległości tłumaczyli m.in. kryzysem gospodarczym oraz przeciągającymi się procedurami bankowymi. Zadeklarowano także, że kwestia zaległych wypłat zostanie uregulowana do poniedziałku. Na początku tygodnia przelano pieniądze na konto odlewni, choć jeszcze w środę nie znalazły się one w rękach wszystkich pracowników.

- Zgodnie z obietnicą złożoną w trakcie czwartkowego spotkania w poniedziałek przesłana została ostatnia część pieniędzy potrzebnych na dokończenie wypłat pracowników za lipiec. Nie wykluczam, że mogło się zdarzyć tak, że nie na wszystkich kontach osobistych pracowników zostały one zaksięgowane tego samego dnia - tłumaczył Witold Jajszczok, rzecznik prasowy Grupy Kapitałowej Gwarant S.A. w Katowicach.