Gdy przyjechaliśmy, zobaczyliśmy dużą kulę ognia, a pojemniki po dezodorantach wybuchały i latały w powietrzu. Kierownik obiektu poinformował nas, że w środku nie ma już żadnych osób i nikt nie ucierpiał. Przystąpiliśmy więc do akcji. W pierwszej fazie były problemy z zaopatrzeniem w wodę, a poza tym nie wiedzieliśmy, co dokładnie znajduje się wewnątrz budynku. Wszystkie problemy zostały jednak szybko rozwiązane - relacjonował młodszy brygadier Jerzy Szota, dowódca jednostki, która jako jedna z pierwszych pojawiła się na miejscu pożaru.
W budynku, oprócz pojemników po dezodorantach, przechowywane były także m.in. łódź motorowa, podnośnik hydrauliczny i wózek widłowy. Teraz całą konstrukcję obiektu sprawdzą przedstawiciele Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Zawierciu. Istnieje bowiem prawdopodobieństwo, że została naruszona konstrukcja całej hali.
- Najgorsze były właśnie te pojemniki. Powodowały one eksplozje, które uniemożliwiały strażakom wejście do wnętrza budynku. Po wybuchu butli z acetylenem zawaliła się dodatkowo jedna ze ścian. Cała nasza akcja trwała 3 godziny. W tej chwili trwają ustalenia, co było przyczyną pożaru. W grę wchodzi zarówno zaprószenie ognia, jak i zwarcie w instalacji elektrycznej - informuje Andrzej Machura, zastępca komendanta PSP w Zawierciu.
Okazuje się, że w chwili wybuchu pożaru na terenie hali przebywała jedna osoba, która jest teraz przesłuchiwana przez zawierciańską policję.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?