Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sesja rady miejskiej w Zawierciu. Czy radni przeszkadzali w akcji pomocowej?

PM
ARC.
Podczas czerwcowej sesji rady miejskiej jednym z tematów była sytuacja kryzysowa związana ze skażeniem wody bakterią grupy coli. Wywiązała się m.in. dyskusja na temat przeszkadzania w akcji pomocowej.

W piątek, 14 czerwca, zawierciański sanepid wydał komunikat dotyczący skażenia wody bakterią grupy coli. Woda z zawierciańskich wodociągów nie nadawała się do spożycia. Problem dotyczył pięciu dzielnic Zawiercia, którzy przez dwie doby musieli korzystać z wody butelkowanej oraz tej pochodzącej z beczkowozów. Podczas podsumowania akcji prezydent Łukasz Konarski stwierdził, że niektórzy radni nie angażowali się w pomoc mieszkańcom lub przeszkadzali w akcji pomocowej.

Słowa te odbiły się dużym echem i wywołały dyskusję podczas czerwcowej sesji rady miejskiej. Radni tłumaczyli, że nie zostali poinformowani o konieczności pomocy. Prezydent miał informację przekazać jedynie przewodniczącym osiedli i sołectw. Radni podkreślali, że taka informacja powinna także trafić do nich, aby mogli współpracować ze sobą. Podkreślali także, że konieczna jest lepsza współpraca prezydenta z radnymi.

- Albo zaczniemy współpracować, albo będziemy się boksować. A chyba nie o to chodzi. Mamy dbać o dobro miasta. Zajmijmy się tym, a nie przeszkadzaniem sobie nawzajem - mówił Henryk Mól.

Głos zabrała także Edyta Grzebieluch, która zacytowała fragmenty wywiadu z Łukaszem Konarskim, prezydentem miasta. W wywiadzie tym użył on sformułowania, że niektórzy radni działają na złość urzędowi. Radna podkreślała, że nie uważa, aby działała na niekorzyść mieszkańców. Witold Grim prosił o imiona i nazwiska radnych, którzy przeszkadzali w akcji związanej z sytuacją kryzysową po wykryciu bakterii grupy coli w wodzie.

- Nie widzę takiej potrzeby, aby podawać te nazwiska - uciął prezydent Łukasz Konarski.

Przewodnicząca rady miejskiej Beata Chawuła pytała natomiast, czy prezydent Zawiercia był obecny w urzędzie w dniu powołania sztabu kryzysowego. Prezydent odpowiedział, że przebywał wtedy na spotkaniu w Warszawie i w mieście pojawił się dopiero w godzinach popołudniowych. Beata Chawuła zauważyła, że w sobotę przebywał natomiast na starcie rajdu rowerowego oraz jubileuszu 25-lecia Viretu Zawiercie. Przewodnicząca rady miejskiej zapytała zatem skąd posiadał wiedzę, kto przeszkadzał w akcji pomocowej skoro nie było go na miejscu.

- Pełnię funkcję prezydenta bez względu na okoliczności. W sobotę sytuacja była już ustabilizowana. Miałem inne obowiązki. Życie w mieście przecież się toczy - mówił prezydent Łukasz Konarski. - Pani przewodnicząca... Nie żyjemy w średniowieczu. Mamy telefony komórkowe i możemy się ze sobą kontaktować. Mamy samochody, którymi możemy przemieszczać się po mieście - dodał Łukasz Konarski.

Henryk Mól wyjaśnił, że prawdopodobnie chodzi o niego. Podczas sytuacji kryzysowej związanej z wodą dzwonił do urzędu, gdy beczkowozy nie były obecne na terenie osiedla Zuzanka i mieszkańcy nie mogli pobrać wody do swoich domów. Zdaniem radnego to zachowanie interpretowane jest jako przeszkadzanie w pracy.

Witold Grim zwrócił natomiast uwagę, że podczas rozwożenia wody butelkowanej mówiono, że jest to "woda od prezydenta miasta". Radny prosił o informację czy prezydent zakupił ją z środków własnych czy z środków pochodzących z budżetu miasta. Zdaniem radnego w drugim przypadku oznaczałoby, że woda tak naprawdę pochodziła od wszystkich mieszkańców miasta.

- Nie było sytuacji, w której ktoś mówił, że woda jest od prezydenta miasta - mówił radny Dominik Janus.

Głos zabrał także Paweł Kaziród. Radny opowiadał, że przy ulicy Czwartaków w Bzowie ktoś podrzucił papę, która powinna trafić do utylizacji. Służby miejskie zebrały go w czynie społecznym, a akcja miała miejsce w sobotę, 15 czerwca.

- W całym zamieszaniu związanym z wodą prezydent zdążył podjechać na miejsce tego dzikiego wysypiska i zrobić sobie zdjęcie. Nie byłoby w tym jeszcze nic złego, ale 100 metrów dalej ktoś wyrzucił azbest. Prezydent miał wiedzę o tym dzikim wysypisku. Kilka dni później azbest był rozjechany przez samochody lub inny sprzęt. Był już pokruszony i rozbryzgany dookoła. Dlaczego te odpady nie zostały zebrane? - mówił Paweł Kaziród.

Azbest nie został zebrany w tym samym dniu, ponieważ jest odpadem niebezpiecznym i musi zostać usunięty przez przygotowaną do tego firmę. Zutylizowano go kilka dni później.

Prezes RPWiK wyjaśniła, że powstaje obecnie raport w sprawie sytuacji kryzysowej w mieście. Prokuratura z polecenia urzędu wszczęła natomiast śledztwo, które ma wyjaśnić ewentualne powody pojawienia się bakterii grupy coli w wodzie.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zawiercie.naszemiasto.pl Nasze Miasto