Szkołę w Bzowie poprowadzi fundacja. Czy jej się to opłaca?

Radni nad uchwałą będą głosować już 25 stycznia. Jeżeli uchwała przejdzie, szkoła w Bzowie będzie trzecią, po Podzamczu i Siamoszycach, placówką w powiecie, którą poprowadzi fundacja.

- Trudno wyrokować, jaka będzie decyzja radnych, ale mamy nadzieję, że przychylą się oni do pomysłu przekazania szkoły fundacji „Elementarz”. Po pozytywnej decyzja, szkoła otrzyma należną jej subwencję - mówi Łukasz Czop, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego. 


Powodem przekazania szkoły był wysoki koszt jej utrzymania, który w przeliczeniu na jednego ucznia wynosił ok. 23,5 tys. zł.

Z tą decyzją nadal nie mogą oswoić się rodzice, którzy zawzięcie walczą o placówkę.

- Fundacja jest dużo lepszym rozwiązaniem niż likwidacja. Niestety nie wiemy jak to wszystko się ułoży. Boimy się zmiany nauczycieli, do których nasze dzieci się już przyzwyczaiły - mówili podczas poniedziałkowego spotkania rodzice.


Pojawia się więc pytanie dlaczego gminą nie opłaca się utrzymywanie małych szkół, a fundacji wręcz przeciwnie?

- Odpowiedź jest bardzo prosta i chodzi tu o Kartę Nauczyciela, do której przepisów jednostki samorządu terytorialnego muszą się stosować - wyjaśnia Andrzej Jabłóński, prezes fundacji. - Gminy mają związane ręce, gdyż karta reguluje prawa i obowiązki nauczyciela, jak również jego stosunek do pracy. W fundacji jest inaczej. Nauczyciele zatrudniani są na umowę o pracę na podobnych zasadach, jak w szkołach prowadzonych przez gminy. Nie zabieramy nauczycielom dwumiesięcznych wakacji czy też ferii. Płace plasują się na zbliżonym poziome, choć bez dodatków. To powoduje, że jesteśmy pewną alternatywą dla zagrożonych placówek i możliwością uratowania ich przed likwidacją - dodaje.


Model jaki funkcjonuje w szkołach prowadzonych przez Fundację 
„Elementarz" pozwala m.in. zatrudniać doskonale wyszkoloną kadrę.