Zimowy chaos na Jurze
Zima 2010. To był dla mieszkańców Jury Krakowsko-Częstochowskiej pamiętny rok. Chaos na kolei, pozbawione prądu i wody miejscowości, zablokowane przez śnieg i powalone na drogi drzewa, nieczynne szkoły, milczące telefony stacjonarne - tak wyglądały miasta i wsie naszego województwa oraz części województwa małopolskiego. To efekt szadzi, jaka opadła na terenie części województwa śląskiego. Późniejsze mrozy dopełniły reszty.
Agregaty sprzedawały się jak świeże bułeczki
Najbardziej pożądanymi sprzętami w marketach były agregaty prądotwórcze, czysta woda, świeczki, zapałki i sól. Wszystko stało się po prostu niezbędne, bo kilkadziesiąt tysięcy ludzi nie miało prądu. Mieszkańcy powiatu będzińskiego, zawierciańskiego i okolic Częstochowy czuli się, jakby cofnęli się do czasów średniowiecza. Na drzewach zalegały ciężkie lodowe czapy, podobnie na słupach energetycznych. Słupy łamały się jak zapałki. Nie było prądu nie tylko w mieszkaniach prywatnych, ale stanęły także wodociągi. W niektórych gminach mieszkańcy byli zaopatrywani w wodę ze specjalnych cystern.
Jura: Dwa tygodnie bez prądu i wody, przez szadź
Kilkadziesiąt tysięcy ludzi nie miało prądu nawet przez dwa tygodnie. Agregaty prądotwórcze sprzedawały się jak ciepłe bułeczki.
Oblodzone były nie tylko drzewa i słupy energetyczne. Spory chaos zapanował także na trasach kolejowych. Lodem pokryła się trakcja. Opóźnienia pociągów wynosiły po kilka godzin. Bardzo ślisko było na drogach. Do pomocy w naprawie słupów wysokiego napięcia i na kolei zaangażowano wojsko.
Powspominajmy.
To było jak ARMAGEDON! Jurę pokryła szadź. Pod ciężarem lodu...
Strefa Biznesu: Takie plany mają pracodawcy. Co czeka rynek pracy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?