Ulica Marszałkowska w Zawierciu
Ulica Marszałkowska jest teraz bardziej przyjazna dla mieszkańców, niż kiedyś. Wcześniej było tu bardziej agresywnie. Słyszałem o zabójstwie, ale myślę, że to taki przypadek, który może się przydarzyć na każdej ulicy. Czy przechodzę tędy po zmroku? Nie, raczej unikam tego miejsca- uśmiecha się Konrad Kowalczyk. Rozmawialiśmy w środę, właśnie na ulicy Marszałkowskiej. Owianej złą sławą. Ulicy, której mieszkańcy innych osiedli starają się unikać. Ulicy, która była kiedyś ostoją zawierciańskiego handlu. Ulicy, przy której w ubiegłym tygodniu doszło do zbrodni...
Ulica Marszałkowska w Zawierciu: Nie ma strategii dla tego rejonu miasta
- Ta ulica nie wygląda zbyt ciekawie i nie wydaje się przyjazna. Jest tu po prostu strasznie i nie wybrałybyśmy się tu wieczorem - przyznają zgodnie Kinga Kwiatkowska i Samanta Tkaczyk, które spotkaliśmy na Marszałkowskiej. Mieszkają w Myszkowie, ale uczą się w Zawierciu.
Nie trzeba jednak patrzeć na to miasto z dystansu, by dostrzec, że niegdyś reprezentacyjna ulica handlowa zmieniła się nie do poznania. To już nie magnes dla klientów, a raczej odpychające miejsce, z którego trzeba się szybko ewakuować. Koncepcja miasta była jasna i w ostatnich latach doprowadzono do tego, że ulica Marszałkowska stała się rejonem dostępnym zarówno dla osób, które poruszają się pieszo, jak i tych zmotoryzowanych. Do zmroku, bo później strach tamtędy przechodzić. Miasto w tej chwili nie ma strategii, dzięki której ten problem mógłby zostać rozwiązany.
- By powstała taka koncepcja, potrzebne jest zaangażowanie nie tylko samorządu, ale przede wszystkim mieszkańców i właścicieli kamienic, które w dużej mierze należą do prywatnych właścicieli. Dlatego potrzebne są w tej sprawie szerokie konsultacje i wspólne działanie wszystkich zainteresowanych stron - twierdzi Łukasz Czop, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Zawierciu. - Być może nie trzeba tworzyć nowych opracowań strategicznych, a rozszerzyć Strategię Rozwoju Zawiercia o kolejne karty działań pod kątem rewitalizacji. Środki unijne także otworzą przed nami nowe rozwiązania w kwestii rewitalizacji oraz działań integrujących społeczeństwo oraz przeciwdziałających wykluczeniu społecznemu - dodaje Łukasz Czop.
Ulica Marszałkowska w Zawierciu: Tragiczne zakończenie dwudniowej imprezy
Czwartek. Jestem na pierwszym piętrze budynku przy ulicy Marszałkowskiej 35A. Przede mną zaplombowane drzwi. Nie bez powodu. Kilkanaście godzin wcześniej zginął tam 60-letni mężczyzna. Teraz jest cicho i spokojnie, chociaż od dwóch dni trwała tam impreza. Skończyła się tragicznie. Właściciel tego mieszkania wprowadził się tam na początku roku. Często przyjmował gości. Wielu z nich nocowało u niego. Tak było choćby z 26-letnim mężczyzną i 40-letnią kobietą, którzy zostali zatrzymani feralnej nocy. Podobnie jak inny uczestnik imprezy, 35-letni mężczyzna. Wszyscy byli tak pijani, że nie można było ich przesłuchać.
Wielu sąsiadów niechętnie mówiło o tym, co wydarzyło się w nocy ze środy na czwartek.
- To nie mój interes - usłyszałem od jednego z nich.
Większość zwracała jednak uwagę na to, że 60-letni mężczyzna był raczej spokojny.
- Widziałem go, jak jeździł na swoim rowerze. Nie było z nim problemów. Nic więcej nie powiem, bo po prostu spałem. Rano szedłem do pracy, podobnie jak większość sąsiadów - powiedział nam jeden z mężczyzn mieszkających przy ulicy Marszałkowskiej.
Barbara Oruba mieszka dokładnie nad pomieszczeniem, w którym doszło do tragedii. W nocy obudził ją huk.
- To było około godziny 3.15 w nocy. Nie wiem czy ktoś się tam przewrócił, czy ktoś kogoś popchnął albo pobił. Ciągle było tam pełno bezdomnych, a śmierdziało tak, że latem nie można było otworzyć okna - podkreśla lokatorka. Rano oglądała telewizję, gdy przyszła do niej sąsiadka. Powiedziała, że zginął człowiek.
W nocy policję zawiadomiła jedna z mieszkanek, do której przyszła 40-latka przebywająca wcześniej w mieszkaniu 60-letniego mężczyzny. Domyślała się już, że doszło do tragedii.
Obrażenia głowy oraz klatki piersiowej
Ciało właściciela mieszkania było zmasakrowane. W piątek odbyła się sekcja zwłok. Nad sprawą pochylił się prokurator z Prokuratury Rejonowej w Zawierciu. Ustalenia były jednoznaczne. Wiadomo, że w nocy ze środy na czwartek w mieszkaniu 60-letniego mężczyzny przebywały także trzy inne osoby - 26-letni mężczyzna i jego 40-letnia partnerka oraz 35-letni mężczyzna. Alkohol lał się strumieniami. Doszło do kłótni między 26-latkiem a właścicielem mieszkania. Starszemu mężczyźnie zadano wiele ciosów. Jak wynika ze wstępnych wyników sekcji zwłok, zmarł z powodu obrażeń głowy i klatki piersiowej.
- Prokurator przedstawił 26-letniemu mężczyźnie zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Podejrzany był już wcześniej karany za przestępstwa przeciwko mieniu - przekazał prokurator Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Przerażający motyw zbrodni w Zawierciu
Zeznania były szokujące. 26-letni mężczyzna bez ceregieli tłumaczył, że pokłócił się z właścicielem mieszkania, bo ten… zjadł mu marchewkę i wypalił tytoń. To wyprowadziło go z równowagi o doprowadziło do tragicznej konfrontacji.
Prokurator wnioskował o trzymiesięczny areszt dla 26-latka.
Niewykluczone , że zarzut zostanie zmieniony na zabójstwo. Wyjaśni się to w ciągu dwóch najbliższych tygodni, już po ostatecznych wynikach sekcji zwłok.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?