Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wicepremier Kowalczyk: - Zboże musi być teraz priorytetem. Trzeba opróżnić magazyny do żniw

Lucyna Talaśka-Klich
Lucyna Talaśka-Klich
Henryk Kowalczyk: - Istotna jest lepsza logistyka - w portach i na kolei, żeby wyeksportować jak najwięcej zbóż.
Henryk Kowalczyk: - Istotna jest lepsza logistyka - w portach i na kolei, żeby wyeksportować jak najwięcej zbóż. Adam Jankowski/Polska Press
Rozmowa "Gazety Pomorskiej" z Henrykiem Kowalczykiem, wicepremierem i ministrem rolnictwa o sytuacji m.in. na rynku zbóż i pomocy dla polskich rolników.

Nie jest pan pierwszym ministrem rolnictwa, w którego rzucano jajkami, a Marek Sawicki chciał się nawet spotkać z mężczyzną, który trafił w niego jajem, żeby zapytać dlaczego to zrobił. Nie miał pan podobnego zamiaru?

Nie miałem takiego zamiaru, bo dowiedziałem się, że nie był to rolnik, ale osoba, która już nie raz robiła taki polityczny happening. Potem jeszcze kontaktowałem się z panem Grynem - szefem stowarzyszenia „Oszukana wieś” - który brał też udział w spotkaniu z rolnikami przy okrągłym stole w Warszawie (29 marca) - i powiedział, że tak nie powinno się robić. Uznałem, że temat jest zamknięty. Chociaż muszę przyznać - podczas tego incydentu na targach nie było mi miło.

Rolnicy mają jednak powody do niezadowolenia. Ceny zbóż są bardzo niskie, ziarno trudno sprzedać, a gospodarze nie chcą zbywać go poniżej kosztów i dopłacać do produkcji. Co można zrobić, żeby im pomóc i to jak najszybciej?

Rozumiem rozgoryczenie rolników. Niestety wszyscy ponosimy skutki wojny na Wschodzie i otwarcia granicy z Ukrainą. Robimy co możemy, żeby ten problem rozwiązać jak najszybciej. Po pierwsze - stymulowanie eksportu poprzez dopłaty dla rolników do sprzedanego zboża. To już mamy zatwierdzone. Chodzi o to, żeby ta różnica w cenie nie była drastyczna, żeby chociaż część wyrównać. Planujemy dopłatę do transportu ziarna, bo to może przyspieszyć eksport. Bo jest też tak, że firmy, które mają zboże kupione od rolników, teraz musiałyby sprzedawać poniżej kosztów zakupu, więc to trochę powstrzymuje je także przed eksportem. No i bardzo ważna jest też logistyka - musimy popracować nad udrożnieniem transportu. Ale sama logistyka nic nie pomoże, jeśli to będzie nieopłacalne.

W Polsce mamy cztery porty, ale są problemy z ich przepustowością. W lipcu minionego roku Rada Ministrów podjęła uchwałę w sprawie zabezpieczenia zdolności przeładunkowych węgla przez podmioty zarządzające portami morskimi o podstawowym znaczeniu dla gospodarki narodowej. Czy nie może to teraz dotyczyć zbóż?
Tak, będziemy chcieli nadać temu priorytet , żeby zboże mogło szybko trafiać na eksport. A mamy je gdzie sprzedać - są to głównie kraje afrykańskie. Od co najmniej dwóch tygodni nasze służby dyplomatyczne czyniły zabiegi, poszukiwały tych rynków i pod tym względem jest już nieźle. Teraz ważne jest uruchomienie mechanizmów finansowych, żeby w handlu zbożem dawały jakąś tam opłacalność (albo przynajmniej mniejsze straty). Istotna jest lepsza logistyka - w portach i na kolei. Zboże musi być priorytetem!

Nasi rolnicy uważają, że już dawno trzeba było zatrzymać ukraińskie zboże, a Wojciech Mojzesowicz (były minister rolnictwa) stwierdził nawet, że jedynym rozwiązaniem jest całkowita blokada importu chociaż na dwa tygodnie. Jego zdaniem tylko wówczas Unia Europejska zauważy naszą determinację. Co pan o tym sądzi?

Chętnie bym tak uczynił, ale to nie jest w moich kompetencjach. Polska jest zewnętrzną granicą Unii Europejskiej. Występujemy do KE o ograniczenia - o kontyngenty i cło - natomiast samodzielnie nie jestem tego w stanie zrobić.

Zapytałam rolników o to, co by się stało, gdyby Unia Europejska po zamknięciu granicy dla ukraińskiego zboża, wstrzymała płatności dla gospodarzy? Odpowiedzieli, że już nie raz Bruksela groziła nam palcem.
Zgadzam się, że takie drastyczne rozwiązanie byłoby najskuteczniejsze, ale nie mogę tego zadeklarować.

Nasi rolnicy podkreślają, że chcą pomagać Ukraińcom, ale w ukraińskich agroholdingach większość udziałów ma obcy kapitał, głównie z Europy Zachodniej. Może dlatego stara część Wspólnoty nie ma nic przeciwko temu, że zboże z Ukrainy niszczy polski, słowacki czy rumuński rynek zbóż?

Oczywiście można też tak domniemywać, że będą zainteresowani utrzymaniem tego wolnego przepływu zbóż, nie mogę tego wykluczyć. Nie chcę jednak snuć teorii spiskowych, wolę trzymać się faktów. A faktem jest, że - z różnych względów - będzie to trudne. Ale będziemy próbowali, bo jest artykuł w decyzji Komisji Europejskiej - klauzula ochrony rynku - i z tego chcemy skorzystać, o to się dopominać. Pozostałe kraje przygraniczne również do tego angażujemy i w tej sprawie będziemy występowali wspólnie.

Miriam Garcia Ferrer, rzeczniczka Komisji Europejskiej zaznaczyła, że przywrócenie taryf celnych na ukraińskie zboże jest możliwe, ale nie nastąpi „z dnia na dzień”. Zatem Polska będzie musiała udowodnić, że mamy problem, a czas ucieka.
Zdajemy sobie sprawę, że z dnia na dzień tego nie załatwimy, natomiast już od stycznia składamy pisma w tej sprawie. Była też dyskusja na ten temat w Brukseli. Pisma będziemy ponawiać. Jesteśmy w fazie przedłużenia decyzji dotyczących liberalizacji handlu w stosunkach UE – Ukraina, więc to jest dobry moment. Dostarczymy tyle argumentów, ile tylko się da.

Rolnicy, z którymi zasiadł pan do rozmów przy okrągłym stole, domagają się m.in. wprowadzenia „Tarczy dla branży rolno-spożywczej” w wysokości co najmniej 10 miliardów złotych jako rekompensaty z tytułu kryzysu na rynku zbóż, rzepaku i artykułów rolno – spożywczych wywołanym rosyjską agresja na Ukrainę. Jest na to szansa?

Przedstawiciele rolników wyrazili takie żądanie. Każde oczekiwanie pomocy ze strony Komisji Europejskiej musi być poparte konkretnymi wyliczeniami. Instytutowi Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej zleciłem oszacowanie strat. Musimy mieć mocne podstawy, trzeba to dobrze uargumentować. Bo ja nie twierdzę, że to będzie 10 miliardów złotych. Może być 7,8, ale i 12 miliardów złotych! Jeśli będziemy wiedzieli ile straciliśmy, wystąpimy o rekompensaty.

Po spotkaniu w resorcie Michał Kołodziejczak, lider Agrounii powiedział, że doszliście do względnego kompromisu, ale daje dwa tygodnie na zatrzymanie importu zbóż. Ile uda się zrobić przez ten czas?
Pan Michał co innego mówi za drzwiami (wtedy rozmowy są rzeczowe, konstruktywne), co innego do mediów, więc ja nie będę tego komentował.

Jednak faktem jest, że trzeba działać i to jak najszybciej. Agroport w Gdańsku jest nam teraz bardziej potrzebny niż kiedykolwiek. Czy Krajowa Grupa Spożywcza będzie mogła z niego swobodnie korzystać?

Ważna jest budowa i rozbudowa agroportu w Gdańsku, ale ten proces inwestycyjny potrwa ze dwa - trzy lata. Będę mocno apelował do Ministerstwa Aktywów Państwowych i do Krajowej Grupy Spożywczej, aby taką inwestycję podejmować. Ale to jest plan na przyszłość, a na razie trzeba uaktywnić te nabrzeża, które mamy, dobrze zorganizować transport do portów i ograniczać napływ zboża z Ukrainy także poprzez wzmocnione kontrole.

Na czym polega to wzmocnienie kontroli na granicy? Podobno wcześniej zboże też było dokładnie sprawdzane, chociaż protestujący rolnicy byli innego zdania.

Było sprawdzane, ale wcześniej było tak, że pobierano próbki do badań, a zboże jechało dalej. Teraz jest tak, że do czasu otrzymania wyniku badania, transport ziarna zostaje wstrzymany. Jeśli badanie wykaże nieprawidłowości, zboże nie pojedzie dalej. To powinno spowolnić napływ towaru z Ukrainy.

Jaka jest jakość zbóż z Ukrainy? Rolnicy zajmujący się produkcją zwierzęcą pocztą pantoflową przekazują sobie informacje o firmach paszowych, które kupiły zboże z Ukrainy i dlatego teraz znalazły się na ich „czarnej liście”. Czy gospodarze mają się czego obawiać?

W przetwórniach pasz są pobierane próby, weterynaria sprawdza i kontroluje jakość na bieżąco. Zdarzały się takie przypadki (ze dwa-trzy), gdzie zakwestionowały jakość, ale wtedy zatrzymano towar i on nie trafił na rynek. Kontrole są prowadzone zarówno na granicy jak i u wytwórców pasz. Ale i polskie zboże czasami jest nieodpowiedniej jakości.

Przyjęliście założenie, że do końca maja 2023 r. nastąpi nowelizacja ustawy o biopaliwach. Co to da?
Część zbóż może być przeznaczona na produkcję bioetanolu, który pójdzie jako dodatek do paliw. To pomogłoby zdjąć z rynku jakąś część zbóż. Można powiedzieć, że to jest taka „dokładka do eksportu”.

To też może Cię zainteresować

Na naszych rolników spadło więcej problemów, bo kłopoty na rynku zbóż zbiegły się z naborem wniosków o płatności na nowych zasadach. Czy Unia nie mogła przesunąć wdrożenia Europejskiego Zielonego Ładu?

Wspólna Polityka Rolna została zatwierdzona już trzy lata temu, wiele krajów przygotowało systemy informatyczne przygotowane do tych zmian.

Jednak trzy lata temu trudno było sobie wyobrazić, że Rosja zaatakuje Ukrainę.

Owszem, ale kiedyś trzeba zacząć wdrażać zmiany we Wspólnej Polityce Rolnej. Warto sięgać po te pieniądze. Żeby naszym rolnikom było łatwiej, zdecydowaliśmy, że mogą korzystać z bezpłatnej pomocy przy wypełnianiu wniosków.

Łatwo nie jest ani rolnikom, ani doradcom, tym bardziej, że w ekoschematach pojawiają się kolejne „kwiatki”.

Niektóre udało się nam już zmienić. Dotyczy to dobrostanu zwierząt (bydła na uwięzi) i oddzielenia w jednym ekoschemacie zbóż od rzepaku (chodzi o zapis, który określał, że łączny udział zbóż i rzepaku w strukturze zasiewów nie przekracza 65 proc. - przyp.red.). Są też uproszczenia administracyjne, takie jak oświadczenie zamiast zdjęcia geotagowanego podczas przyorywania obornika. Będziemy się starali o zmiany dotyczące okrywy na zimę (określanej procentowo), terminów nawożenia. Takich niuansów jest więcej, będziemy zbierać je i występować do Komisji Europejskiej o poprawki.

O poprawienie unijnego prawa od dawna apelują pszczelarze. Już dwa lata temu rolnicy z Copa - Cogeca alarmowali, że zafałszowany miód zalewa Europę. KE potrzebowała aż dwóch lat, żeby potwierdzić, że jest problem!

Rzeczywiście, trudno to nawet komentować, no ale najważniejsze, że wreszcie prawo będzie poprawione.

Miejmy nadzieję, że te zmiany wejdą w życie szybko. Na razie czas gra na niekorzyść przede wszystkim producentów zbóż, a za cztery miesiące początek żniw. Co wtedy?

Trudno mi wyrokować jaka będzie sytuacja za cztery miesiące, ale zrobimy wszystko, żeby opróżnić magazyny. Temu ma służyć także program dopłat do budowy silosów zbożowych. Silosy i magazyny płaskie będzie można stawiać bez pozwolenia na budowę. Jednak wiele będzie zależeć m.in. od sytuacji na rynkach światowych, bo jeśli ceny pozostaną niskie, to trudno oczekiwać zainteresowania sprzedażą ziarna.

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wicepremier Kowalczyk: - Zboże musi być teraz priorytetem. Trzeba opróżnić magazyny do żniw - Gazeta Pomorska

Wróć na zawiercie.naszemiasto.pl Nasze Miasto