MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Z wędką na co dzień

Artur Matyszczyk
Wiele takich trofeów zdobi mieszkanie państwa Kotelów.
Wiele takich trofeów zdobi mieszkanie państwa Kotelów.
Urodził się nad rzeką. Zanim szkolny tornister zapełnił podręcznikami, to już łowił ryby w swojej rodzinnej miejscowości. Na wędkarskie wagary nie pozwoliła mu jedynie twarda dyscyplina rodzinnego domu.

Urodził się nad rzeką. Zanim szkolny tornister zapełnił podręcznikami, to już łowił ryby w swojej rodzinnej miejscowości. Na wędkarskie wagary nie pozwoliła mu jedynie twarda dyscyplina rodzinnego domu. Godziny spędzone na lekcjach, bez wędki, nadrabia teraz.

Łowił o poranku

- Rzeczywiście ciężka, ojcowska dłoń sprawiła, że szkoła była najważniejsza - mówi Edward Kotela z Zawiercia. - Jednak do wędkowania ciągnęło mnie od najmłodszych lat. Bladym świtem, jeszcze przed zajęciami szkolnymi, wychodziłem nad wodę i różnymi sposobami łowiłem ryby. Teraz zajmuję się tym już w pełni profesjonalnie. Od trzydziestu lat należę do Polskiego Związku Wędkarstwa. Obecnie pierwszą kadencję pełnię także funkcję prezesa miejscowego koła.

Gdziekolwiek się znajdzie, zawsze towarzyszy mu wędka. Nawet podczas służby wojskowej szukał wolnych chwil na zaspokojenie swojej pasji.

- Było to dobrych kilkanaście lat temu - wspomina pan Edward. - W tamtych czasach łowiło się na dziko. Wody były czystsze, a w akwenach pływało dużo więcej ryb. Do wędkowania jako do dyscypliny sportu staram się podchodzić profesjonalnie. Chociaż już teraz może większą wagę przykładam do innych elementów towarzyszących łowieniu. Poznaję na przykład wodny mikroklimat, delektuję się ciszą, spokojem, obserwuję leśną zwierzynę. Często bowiem zawody rozgrywane są na jeziorach otoczonych wieloma hektarami lasu.

Nie tylko spławik

Jego ulubioną metodą jest łowienie na spławik. Sam w wolnych chwilach modyfikuje swój sprzęt tak, aby osiągać jak najlepsze rezultaty. Szczególnie chętnie bierze udział w zawodach rozgrywanych na rzekach. Może dlatego, że tam oprócz wędkowania stacjonarnego można również wybrać się na długi spacer.

- Skawa, Soła czy Dunajec to rzeki, które odwiedzam najchętniej - potwierdza Edward Kotela. - Jeśli chodzi o gatunki ryb, to nie mam jakiegoś szczególnego upodobania.
Za swój największy sukces uważa zwycięstwo w zawodach Grand Prix na Kanale Gliwickim. Oprócz tego kilka razy był w pierwszej dziesiątce Mistrzostw Okręgu.

- Zawody te obejmują wędkarzy z dawnego województwa katowickiego. Często bierze w nich udział prawie dwustu zawodników - tłumaczy pan Edward. - Kilka lat temu brałem również udział w międzynarodowym spotkaniu "Katowice - Halle". Zająłem tam drugie miejsce. Niemcy przegrali z kretesem nie tylko w sztuce łowienia ryb.

Australijska przygoda

Pan Edward łowi nie tylko w polskich akwenach. Miał przyjemność połowów między innymi także w Australii. - Tam wędkarze nastawieni są przede wszystkim na duże sztuki - twierdzi pan Edward. - Jest tam oczywiście wiele gatunków ryb, które nie występują w naszych wodach. Trzeba jednak bardzo uważać. Kilka razy zamiast ryby udało mi się wyciągnąć kilkukilogramowego... żółwia. Oczywiście wszystkie wróciły potem do wody. W domu niektórzy twierdzą, że przedkładam wędkarstwo nad rodzinę. Myślę, że nie do końca jest to prawda.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zawiercie.naszemiasto.pl Nasze Miasto