Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakaz handlu na ulicach. Zawierciańska straż miejska wlepia mandaty

Monika Ziółkowska-Wnuk
W dni targowe sprzedawców kontrolują nie tylko strażnicy miejscy, ale także funkcjonariusze policji.
W dni targowe sprzedawców kontrolują nie tylko strażnicy miejscy, ale także funkcjonariusze policji. Monika Ziółkowska-Wnuk
Prawie nikt nie przestrzega obowiązującego zakazu handlu na ulicach i chodnikach. Straż miejska nakłada mandaty, ale to nie odstrasza handlarzy.

Jeszcze do niedawna handlując na chodnikach, czy poza placem targowym nie musieliśmy obawiać się mandatów.
Niestety to się zmieniło i dziś strażnicy miejscy mogą nie tylko uszczuplić ich dzienny utarg nawet o 100 zł, ale także zarekwirować towar.
Reguluje to nowa ustawa, która zabrania handlu na ulicach.
Przepisy najbardziej godzą w interes osób, które w ten sposób chcą zarobić na przysłowiowy kawałek chleba. 


- Przyjeżdżam na targowisko dwa, trzy razy w miesiącu. W ten sposób dorabiam sobie do emerytury. Handluję tym co mam. Czasem są to grzyby, jagody i borówki. Innym razem sprzedaję pietruszkę - mówi starsza kobieta, sprzedająca jajka (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Nigdy nie dostałam mandatu. Gdyby tak się jednak stało, nie zapłaciłabym, bo zwyczajnie mnie na niego nie stać - dodaje. 


Sprzedawców, których mandaty nie odstraszają jest więcej. Nie chcą jednak o tym rozmawiać. Boją się, że w ten sposób zostanie im zabrana możliwość zarobienia dodatkowych pieniędzy.


Strażnicy miejscy nie sypią mandatami jak z rękawa, aczkolwiek w ubiegłym roku ukarali 48 nieposłusznych handlowców.


- Nałożono 48 mandatów za rozkładanie straganów w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Mandaty wystawiane były na kwotę 50 lub 100 zł. Skierowano także trzy wnioski do sądu. Podjęcie tych konkretnych działań zależy od skali wykroczenia. Inaczej będzie potraktowana przysłowiowa babcia z pietruszką, a inaczej osoba prowadząca duże stoisko z egzotycznymi owocami - wyjaśnia Łukasz Czop, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Zawierciu. 


Inni handlowcy, którzy „legalnie” sprzedają w niedzielę i czwartki na targowisku miejskim nie dziwią się, że ktoś sprzedaje poza wyznaczonym terenem.
Jako powód podają wysokie opłaty, które serwuje im administrator placu targowego. Tutaj opłata dzienna wynosi ok. 130 zł.

Zawierciański targ bywa tak zapchany, że stragany pojawiają się na pasie zieleni oraz terenach prywatnych. Klienci targowiska wychodzą na ruchliwą ulicę i stwarzają niebezpieczeństwo.

Alternatywą dla tych „dzikich sprzedawców” miał być nowy plac targowy, który powstał obok targowiska przy Obrońców Poczty Gdańskiej. Chętnych brak.


- Plac targowy otworzyliśmy w sierpniu ubiegłego roku. Niestety zainteresowanie handlowców jest znikome, mimo iż mają tu do dyspozycji m.in. pomieszczenia gdzie mogą przechować towar - mówi Karol Czapla ze Spółdzielni Socjalnej, która zarządza nowym placem targowym. 


Na nowym targowisku dzienna opłata wynosi 10 zł. Natomiast jeżeli chodzi o wydzierżawienie miejsca to kwota ta sięga zaledwie 100 zł za 8 dni handlowych.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zawiercie.naszemiasto.pl Nasze Miasto