Viret CMC Zawiercie - Ostrovia Ostrów Wielkopolski

Viret CMC Zawiercie - Ostrovia Ostrów Wielkopolski

To już właściwie koniec spotkania. Na tablicy świetlnej rezultat 26:26 i rzut wolny dla piłkarzy ręcznych Viretu CMC. Piłkę w swoje ręce bierze najskuteczniejszy w szeregach zawiercian Tomasz Fugiel i w beznadziejnej sytuacji, mając przed sobą całą drużynę ze Świdnicy, rzuca z całych sił w kierunku bramki.

Piłka odbija się od poprzeczki oraz od pleców bramkarza Konrada Gila i wpada do siatki. Zawiercianie po heroicznym boju wygrywają 27:26, a Fugiel razem z kolegami prezentuje na parkiecie taniec radości.

- To pokazuje, jak ważne było to zwycięstwo. Co do samego rzutu, to rzadko zdarza się natomiast, by ktoś w ten sposób przesądził o losach meczu - podkreślał już po spotkaniu Mariusz Szczygieł, trener Viretu CMC Zawiercie.
Mecz w Świdnicy był arcyważny dla zawiercian, ponieważ gdyby przegrali to spotkanie, to ŚKPR zepchnąłby ich na miejsce obligujące do gry w barażu o utrzymanie w I lidze.

Szczypiorniści Viretu CMC po skutecznych rzutach Fugiela i Sergiusza Zagały (pierwszy z nich rzucił w sumie 10 bramek, a drugi siedem - dop. red.) prowadzili do przerwy 16:14, ale po zmianie stron gospodarzom udało się nawiązać walkę.

- Zawodnicy po prostu sprawdzali moją wytrzymałość, ale na szczęście jestem odporny. To zwycięstwo nam się po prostu należało, chociaż ta nerwowa końcówka nie była potrzebna. Mogliśmy wcześniej osiągnąć przewagę kilku trafień i grałoby nam się spokojniej - analizował Mariusz Szczygieł. - Teraz przed nami mecz z Ostrovią Ostrów Wielkopolski (sobota, 7 marca, hala OSiR przy ul. Blanowskiej 40, godz. 18) i chcemy, by ten mecz w Świdnicy był początkiem dobrej passy. Najbliższych rywali nie można jednak lekceważyć, ponieważ potrafili zremisować z wiceliderem z Końskich - podsumował Mariusz Szczygieł.