Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zawiercie: Kangur na Sikorskiego oraz dziwne światła nad Przyjaźnią

Patryk Drabek
Proszę pana, ja jestem trzeźwy, ale przed chwilą przed maską przeleciał mi kangur. Dzwonię z ulicy Sikorskiego w Zawierciu - to nie wątek z występu kabaretowego, lecz jedno ze zgłoszeń, jakie trafiło na Komendę Powiatową Państwowej Straży Pożarnej w Zawierciu.

Strażacy muszą w takich przypadkach zachować zimną krew, ponieważ czasem zgłoszenia na pierwszy rzut oka kuriozalne, okazują się prawdą. Tak było, gdy w gminie Łazy uciekł kiedyś... struś. - Ta pani chyba myślała, że jak zadzwoni i mi to zgłosi, to ja zacznę się śmiać. Powiedziałem jednak, że oczywiście przyjmuję to zgłoszenie, a ona zdziwiona zapytała czy poważnie - wspomina Michał Kapuśniak, dyżurny operacyjny PSP w Zawierciu, a zabawne zgłoszenia pamięta również zastępca naczelnika wydziału operacyjno-szkoleniowego PSP w Zawierciu, Arkadiusz Spera. - Nie przypominam sobie akurat, bym osobiście spotkał się z takimi zgłoszeniami, ale wiem, że dochodziło do różnych sytuacji oraz ciekawych zgłoszeń i akcji. Raz nawet podczas zdejmowania kota z drzewa, trzeba było odłączyć w Porębie energię elektryczną na całej ulicy - podkreśla Arkadiusz Spera. - Kiedyś kolega odebrał natomiast telefon dotyczący... świateł. Mężczyzna, który przebywał w okolicy szpitala dostrzegł nad osiedlem Przyjaźń jakieś dziwne, migające światła - dodaje Spera.

Wyobraźnia mieszkańców nie zna granic. Jak wspomina rzecznik prasowy komendy Radosław Lendor, kiedyś pewna kobieta weszła do swojego mieszkania i stwierdziła, że jest w nim mnóstwo komarów.
Zadzwoniła w tej sprawie do straży pożarnej, a zdarzały się również takie osoby, które interweniowały u strażaków, bowiem zobaczyły osy. - Zgodnie z procedurą interweniujemy w takich przypadkach tylko, gdy jest zagrożenie w miejscach publicznych. W placówkach, gdzie są małe dzieci lub osoby starsze. Pozostałych odsyłamy do prywatnych firm, które zajmują się usuwaniem kokonów - tłumaczy Radosław Lendor, a Arkadiusz Spera dodaje: - Kiedyś przyjęliśmy też zupełnie inne zgłoszenie, a kobieta stwierdziła, że pali się… rurka kanalizacyjna. Pani tłumaczyła nam, że gdy ona polewa ją wodą, to ten płomień się wznieca. Rozmowa zakończyła się tak, że pani stwierdziła, że wolałaby, aby nasz dyspozytor był z nią w jej mieszkaniu, ponieważ będzie się czuła wtedy bezpieczniej - uśmiecha się Arkadiusz Spera.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zawiercie.naszemiasto.pl Nasze Miasto