Zjazd absolwentów w Szczekocinach to pewnego rodzaju powrót do przeszłości i niemalże do szkolnych ławek. Wracają wspomnienia związane z nauką w liceum i można dowiedzieć się jak potoczyły się losy koleżanek i kolegów ze szkoły.
Tak było w ostatni weekend, bowiem odbył się już kolejny zjazd absolwentów organizowany przez Stowarzyszenie Absolwentów i Przyjaciół Szkoły Średniej w Szczekocinach oraz Zespół Szkół w Szczekocinach. W tym wyjątkowym spotkaniu udział wzięło około 350 osób.
Zobacz także>>> Zjazd absolwentów w Szczekocinach [MNÓSTWO ZDJĘĆ]
- Szkołę w Szczekocinach ukończyłem w 1968 roku. Wspominam pałac z sentymentem, ponieważ to właśnie w nim się uczyliśmy. To były po prostu świetne czasy i kiedy szkoła jest jednocześnie takim zabytkiem, to tworzy się niesamowity klimat. Teraz czasy są już zupełnie inne - podkreśla Jan Róg, a wtóruje mu Marek Miśta: - Na tym obszarze znajdowały się internaty, a w pobliskich budynkach mieliśmy lekarza czy salę gimnastyczną. W pałacu była sala aktowa, a w każdym pokoju był kominek. Co miesiąc organizowane były koncerty Filharmonii z Kielc - wspomina Marek Miśta, który szkołę w Szczekocinach skończył w 1966 roku.
- Mam okazję porozmawiać z osobami, które uczyłem ponad 40 lat temu. Dowiaduję się w ten sposób jak ułożyli swoje życie - podkreśla Stefan Bajor
Zjazd absolwentów w Szczekocinach: Doskonała okazja do wspomnień
Absolwenci podkreślają, że ich liczba cały czas się zmienia. Z jednej strony naukę w szkole kończą kolejne osoby, a z drugiej coraz częściej dochodzą sygnały o śmierci poszczególnych absolwentów.
Wspomnienia jednak pozostają, szczególnie te związane ze spacerami w parku. Często za rękę z dziewczynami…
- Przypominam sobie profesora Kwietnia, który zawsze głośno odchrząknął i wiadomo było, że się zbliża - uśmiecha się Jan Róg. Absolwenci doskonale wspominają również nauczyciela matematyki, profesora Stefana Bajora.
Miał rude włosy, ale uczniowie zawsze podkreślali, że ma złote serce. Lata upływają nieubłaganie i dzisiaj na jego głowie widać już siwiznę.
- Absolwenci mówią, że byłem wybitnym profesorem? Na pewno przykładałem się do pracy - uśmiecha się Stefan Bajor. - Na takim zjeździe jestem już po raz piąty. Uważam, że warto przyjeżdżać na tego typu spotkania, ponieważ one jednoczą grupy ludzi i to jest bardzo ważne. Ja mam okazję porozmawiać z osobami, które uczyłem ponad 40 lat temu. Dowiaduję się w ten sposób jak ułożyli swoje życie - podkreśla Stefan Bajor.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?