Niemiecki nazistowski obóz pracy w Łazach. Miejsce zagłady setek
W czasie II wojny światowej Łazy były kolebką kolejową dla Niemców. To tutaj znajdowała się priorytetowa stacja rozrządowa, a cały proces prowadzenia działań wojennych, wiązał się z kolejnictwem. To przyczyniło się zlokalizowanie w Łazach niemieckiego i nazistowskiego obozu pracy, który dawałby stabilność i rozbudowę infrastruktury kolejowej. Poznajcie kontekst powstania obozu.
-Trzeba zacząć od znamienitej lokomotywowni w Łazach, którą przejęli Niemcy. Została ona rozlubowana przez nich i cała usiana różnego rodzaju schronami, gdyż linia kolejowa przejeżdżająca przez Łazy, Zawiercie, była ważnym elementem, ze względu na znajdującą się tutaj stację rozrządową. Całość wojsk, wyposażenia, przewożona była koleją - mówi Radosław Famulski, lokalny pasjonat historii oraz twórca kanału "Ciekawa Przeszłość".
Stacjonowały tutaj największe, a zarazem najcięższe lokomotywy II wojny światowej. To w Łazach znajdowała się ogromne zaplecze techniczne Niemców. Aby mogli realizować swoją strategię, potrzebowali licznych schronów w tym miejscu.
-Niemcy atakując na Rosję, potrzebowali zaplecza technicznego, więc w Łazach rozlubowali lokomotywownie, zbudowali wieżę ciśnień, schrony, gdyż w czasie wojny, były tutaj naloty, bombardowania radzieckie. Schrony znajdują się w miejscu dworca i na mieście, na lokomotywowni wzdłuż całego szlaku Łazy-Zawiercie - mówi Radosław Famulski, lokalny pasjonat historii oraz twórca kanału "Ciekawa Przeszłość".
Schrony powstawały z magazynów kolejowych, a do tego celu wykorzystywali więźniów obozowych z powstałego obozu pracy.
Zobaczcie reportaż o tym miejscu Radosława Famulskiego, lokalnego pasjonata historii i twórcy kanału "Ciekawa Przeszłość"
-Ja powiem wprost, nie był to obóz pracy, ale obóz zagłady, męczeństwa i uśmiercania. W większości byli to więźniowie narodowości żydowskiej, ale trafiali także inni: włosi i ich rękoma budowali to, co znajduje się w Łazach: wieża ciśnień, lokomotywownie, schrony, remontowali i budowali i odbudowywali linie kolejne linie kolejowe po bombardowaniach - mówi Radosław Famulski, lokalny pasjonat historii oraz twórca kanału "Ciekawa Przeszłość".
Zobaczcie zdjęcia związane z historią miejsca
Eddie Wilner, nieżyjący dziś więzień, który przeżył obóz w Łazach, tak wspomina męczeństwo znajdowania się w obozie.
-Ludzie byli bici na śmierć w obozie lub w pracy i był taki system, że kiedy było potrzeba więcej osób do pracy, przybywali nowi ludzie i byli wprowadzani do obozu. Jeśli mieli tysiąc osób w obozie, a zginęło sto w ciągu tygodnia lub dwóch w przymusowej pracy, to dostawali jeszcze 100 z transportu z Auschwitz lub jakkolwiek innego, który pozwalał wypełniać braki - wspomina Eddie Wilner, więzień, który przeżył obóz w Łazach.
-Wychodziliśmy codziennie, maszerowaliśmy pod strażą, do miejsc, w których zostały zbombardowane tory, przypuszczam przez Rosjan, bo wątpię, aby Amerykanie dotarli tak daleko, a także budowaliśmy nowe linie kolejowe, co było najcięższą pracą, ponieważ ludzie nie byli silni. Jedzenie było bardzo ograniczone – wspomina Eddie Wilner, więzień, który przeżył obóz w Łazach.
Tytaniczna praca w ograniczonych do minimum porcjach żywieniowych oraz przydziału ubrania, polegała głównie na odbudowie zbombardowanych linii kolejowych, Więźniowie wykopywali również niewybuchy bomb.
-Wykopywaliśmy również niewybuchy bomb, co osobiście zrobiłem dwa razy, a było bardzo niebezpieczne. Wtedy niemieccy strażnicy trzymali się daleko na wypadek wybuchu. Niektórzy więźniowie zginęli w ten sposób. Nasze ubrania były ograniczone, w czasie zimy nosiliśmy chodaki. Ludzie często upadali pod ciężarem szyny, które ich przygniatały. Mieliśmy buty z drewnianym podeszwami, mundury z gwiazdą Dawida, później dostaliśmy niebiesko-białe pasiaste mundury - wspomina Eddie Wilner, więzień, który przeżył obóz w Łazach.
Ludzie wyglądali jak chodzące szkielety i często pod wpływem traumy popełniali samobójstwo.
-Nie mieliśmy odpowiedniego jedzenia, ubioru, ludzie wyglądali jak chodzące szkielety, wiele osób popełniło samobójstwo, co było najbardziej...żywym wspomnieniem, jakie mam o obozie. To nie zabijanie ludzi przez ludzi, ale popełnianie samobójstw - wspomina Eddie Wilner, więzień, który przeżył obóz w Łazach.
Według IPN-u w obozie miało przebywać 700 więźniów, z czego 130 zginęło i zostało złożone na terenach mokradeł Uroczyska-Lipie. Obóz zlikwidowano w 1944 roku, lecz więźniów, którzy przeżyli, wywieziono do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Dziś na terenach, na których był obóz, znajdują się posiadłości prywatne.
Odsłonięto tablicę upamiętniającą niemiecki obóz pracy w Łazach
Zespół Szkół im. profesora Romana Gostkowskiego w Łazach zrealizował projekt edukacyjny upamiętniający miejsce kaźni, otrzymując tytuł "Szkoły Patriotów" Śląskiego Kuratora Oświaty w listopadzie 2023 roku. Zwieńczeniami projektu było odsłonięcie tablicy upamiętniającej miejsce obozu 25 maja o godz. 11.00 na placu szkolnym.
Tak podczas uroczystości przemawiał syn Eddiego Willnera, wspominając ojca oraz dziadka i ich historię tułaczki wojennej:
![od 18 lat](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.0/images/video_restrictions/18.webp)
Historię Eddiego Wellnera znajdziecie TUTAJ.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?