Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zerwany dach w Zawierciu

PM
Zawiercie112
W nocy z czwartku (5.10) na piątek nad powiatem zawierciańskim przeszedł orkan Ksawery, a siła wiatru w porywach wynosiła nawet 100 km/h. Wiatr zerwał dach jednego z domów jednorodzinnych w Zawierciu.

Do zdarzenia doszło z nocy z czwartku (5.10) na piątek. Silny wiatr z orkanu zerwał dach jednego z domów jednorodzinnych na ulicy Jakuba w Zawierciu. Pierwsza relacja, którą otrzymaliśmy od poszkodowanych mieszkańców była dość dramatyczna. Wynikało z niej, że nie otrzymali żadnej pomocy ze strony służb oraz miasta. Skarżyli się na złe funkcjonowanie Centrum Zarządzania Kryzysowego.

- Wiatr zerwał nam dach. Zarządzanie kryzysowe działało tak, że przyjechała do nas straż i zerwała wiszący dach. Nie miała jednak plandeki. Podobno jedna jest w dziale Zarządzania Kryzysowego w Urzędzie Miejskim w Zawierciu, ale nikt nie wie gdzie. Co mamy zrobić? Deszcz pada, a nikt nam nie pomaga - mówiła Katarzyna Jędruszek, mieszkanka Zawiercia. - Wiemy, że straż zrobiła wszystko co mogła. Potrzebujemy jednak zabezpieczyć nasz dach... - dodała.

Okazuje się jednak, że pomoc nadeszła jeszcze tej samej nocy. Na ulicy Jakuba doszło nawet do dwóch interwencji straży pożarnej.

- Tylko w czwartek i piątek doszło do 88 interwencji straży pożarnej na terenie powiatu zawierciańskiego. Prawie wszystkie dotyczyły usuwania skutków orkanu. Na ulicy Jakuba interweniowaliśmy dwukrotnie. Pierwszy raz otrzymaliśmy zgłoszenie w czwartek (5.10) około 22.20. Nasza interwencja dotyczyła demontażu blachy z dachu oraz zamontowania plandeki - przekazał mł. bryg. Łukasz Osikowicz, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Zawierciu.

Na miejscu działali strażacy zarówno komendy powiatowej, ale również OSP Marciszów. Urzędnicy biura Zarządzania Kryzysowego i Spraw Obronnych w Zawierciu podkreślają natomiast, że strażacy pracowali w warunkach ekstremalnych i w bardzo silnym wietrze narażali własne zdrowie i życie. W piątek (6.10) jednostka z Zawiercia-Marciszowa interweniowała ponownie. Tym razem jej działania polegały na przymocowaniu plandeki na dachu.

- Prawdopodobnie została ona zerwana przez silny wiatr, który wiał przez pozostałą część nocy - dodał mł. bryg.Łukasz Osikowicz.

Po opadnięciu emocji relacja poszkodowanej przez orkan rodziny wyglądała już nieco inaczej. Wiatr zaskoczył mieszkańców domu jednorodzinnego. Najpierw próbowali samodzielnie naprawić dach. Kiedy nie udało im się tego zrobić, wezwali straż pożarną.

- Na początku próbowaliśmy z zięciem naprawić dach, ale żona podjęła decyzję o zawiadomieniu straży pożarnej. Obawiała się o nasze bezpieczeństwo. Baliśmy się również, że blacha z dachu oderwie się całkiem i spadnie na dom sąsiadów. Mogłaby uszkodzić ich dach lub okno. Nie stać nas na zapłacenie za takie szkody - mówił w poniedziałek Henryk Jędruszek. - Straż przyjechała i założyła plandekę na część dachu. Przez całą noc szukała dodatkowej, której nie było już na stanie. W nocy z czwartku na piątek podstawialiśmy wiadra pod przeciekający dach. Od północy do szóstej rano wylałem trzy trzydziestolitrowe wiadra wody. Sporo wody przyjął strop. Dopiero rano okazało się, że Centrum Zarządzania Kryzysowego ma plandekę. Wcześniej się z nimi nie kontaktowaliśmy, bo nie wiedzieliśmy co robić. Nie wiedzieliśmy do kogo zgłosić się po pomoc. Na miejsce przyjechał prezydent Witold Grim, który koordynował działania. W sobotę położono pierwszą warstwę papy. Zgodnie z informacjami, które otrzymaliśmy od robotników powinna być jeszcze jedna warstwa. Dopiero wtedy woda nie będzie dostawać się do środka. Mieli przyjechać ponownie w poniedziałek, ale do tej pory ich nie zobaczyliśmy - dodał Henryk Jędruszek.

Miasto zapewnia natomiast, że wyczerpano wszystkie możliwości związane z udzieleniem poszkodowanym przez orkan. Rodzina otrzymała od Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Zawierciu zapomogę w wysokości tysiąca złotych.

- Niezwłocznie poszkodowanej rodzinie został przyznany zasiłek celowy specjalny. W ocenie działających na miejscu służb budynek został zabezpieczony w sposób należyty. Ważna była szybkość w działaniu która zminimalizowała straty. Działania gminy polegające na jak najszybszym przyznaniu pomocy finansowej oraz zabezpieczeniu nieruchomości nie wyczerpują możliwości pomocowej wojewody - podkreśla Marcin Wojciechowski, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Zawierciu.

Urzędnicy Biura Zarządzania Kryzysowego i Spraw Obronnych podkreślają natomiast, że niemożliwa jest sytuacja, w której na stanie nie ma plandeki. Na bazie remizy OSP Marciszów istnieje gminny magazyn przeciwpowodziowy wyposażony w 4000 sztuk worków z piaskiem, 8 sztuk plandek, 5 sztuk zapor przeciwpowodziowych z PCV, dwa osuszacze powietrza oraz pilarkę na wysięgniku.

- System zarządzania kryzysowego w mieście oparty jest o działające całodobowo Centrum Monitoringu i Zarządzania Kryzysowego, w którym dyżurują funkcjonariusze Straży Miejskiej. W razie potrzeby, w wypadku zaistnienia zdarzeń nadzwyczajnych, Centrum rozbudowywane jest o pracowników Biura Zarządzania Kryzysowego i Spraw Obronnych - tłumaczą urzędnicy.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zawiercie.naszemiasto.pl Nasze Miasto