Park Wodny w Ogrodzieńcu
Dziś na tym terenie można zobaczyć jedynie zniszczone fundamenty, a w pobliżu mamy dzikie wysypiska śmieci. Tymczasem zakładano, że wobec dużego bezrobocia w gminie, pracę w parku wodnym znajdzie około 250 osób. Jeżeli chodzi o wspomniany już proces, to dwie osoby uznano za winne zarzucanych im czynów.
Byłej prezes spółki Jurajski Park Wodny Jadwidze M. przedstawiono 3 zarzuty. Jeden z nich dotyczy tego, że nie dopełniła swoich obowiązków. Jadwiga M. bezpodstawnie wypłaciła bowiem zaliczki na poczet przyszłych prac m.in. firmie Interfinn, potwierdziła nieprawdę w protokole odbioru prac firmy Harpoon, przez co spółka została narażona na stratę ponad 909 tysięcy złotych, a w Ministerstwie Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej złożyła niezgodne z prawdą oświadczenie dotyczące źródeł finansowania przedsięwzięcia oraz nierealnego zakończenia prac.
Ostatecznie przyznano dotację w wysokości 1 miliona 300 tysięcy złotych. Jadwidze M. zasądzono łączną karę 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat i 10 tysięcy złotych grzywny. Wiceprezesa spółki Andrzeja O., uznano winnego tego, że nie dopełnił swoich obowiązków. Zasądzono mu karę 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata oraz 5 tysięcy złotych grzywny. Ponadto Jadwiga M. ma oddać 1 milion 300 tysięcy złotych wspomnianej dotacji. Wyrok nie jest prawomocny.
- Zmarnowane jest moje życie i mój wysiłek. Przez 11 lat żyłem z piętnem przestępcy i przekręta, który doprowadził do takiej sytuacji - podkreśla teraz były burmistrz Ogrodzieńca Zygmunt Podsiadło.
Jest jedną z 7 osób uniewinnionych w tym procesie. Były burmistrz dodaje, że całe zło rozpoczęło się w momencie, gdy władze w gminie przejął Andrzej Mikulski. - W inwestycję i w samego burmistrza wstąpił diabeł. To było rzucanie kłód pod nogi - przekonuje Zygmunt Podsiadło.
Obecny burmistrz Ogrodzieńca Andrzej Mikulski uważa, że chociaż Zygmunt Podsiadło został uniewinniony z zarzucanego mu czynu, to jest on odpowiedzialny za obecny stan rzeczy.
- Jurajski Park Wodny był dla nas wielką szansą, ale wszystko zostało źle przygotowane. W 1999 roku Rada Miejska zaakceptowała pomysł budowy, ale na zupełnie innych zasadach. Mieliśmy przekazać grunt pod budowę, a wyłoniony w przetargu inwestor miał wybudować obiekt z własnych środków i kredytów. Po okresie eksploatacji, w czasie którego z osiągniętych zysków spłaciłby zaciągnięte kredyty i sam zarobił prowizję, Park Wodny miał oddać gminie razem z terenem - podkreśla Andrzej Mikulski.
Tak się jednak nie stało. Nie wiadomo dlaczego ówczesny burmistrz Ogrodzieńca Zygmunt Podsiadło nagle zrezygnował z takiego rozwiązania i utworzono zwykłą spółkę, w której gmina już w chwili jej powołania nie miała decydującego głosu.
- Obowiązkiem gminy było sprawdzenie przy zakładaniu spółki czy aport drugiej strony był wart, tyle ile zapewniali przyszli wspólnicy. Interfinn wycenił swoją dokumentację na 2,5 mln zł, a burmistrz Podsiadło bezkrytycznie w to uwierzył. Jak się później okazało, na jej podstawie wykonawca nie mógł wybudować obiektu. To był początek kłopotów - mówi Andrzej Mikulski.
Zobacz także>>> Jurajski Park Wodny w Ogrodzieńcu
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?