Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wieża wyciągowa w Porębie [HISTORIA]

DRAPA
Wieża gichtowa w Porębie.
Wieża gichtowa w Porębie.
Wieża wyciągowa w Porębie to wyjątkowy zabytek, który ma bardzo ciekawą historię. Gdyby nie pewien wpływowy człowiek rodem z Wielkopolski, mogłaby nigdy nie powstać.

Wieża wyciągowa w Porębie

Wieża gichtowa to jedna z wizytówek Poręby, ale także jeden z elementów herbu miasta. Obecnie, dzięki działalności członków Klubu Pasjonatów Historii Lokalnej, udało się ocalić ten zabytek od zapomnienia. Życie przy wieży tętni, dzięki organizowanym koncertom i piknikom historycznym, ale my - razem z historykiem Zdzisławem Kluźniakiem - postanowiliśmy odbyć podróż w przeszłość.

Skąd się wzięła wieża gichtowa i jaką rolę odgrywała? Usiądźcie wygodnie w fotelu i przeczytajcie co na ten temat ma do powiedzenia ekspert.

- Tradycje hutnicze okolic Poręby sięgają średniowiecza, ale jeżeli chodzi o podstawy współczesnego przemysłu, to mówimy o przełomie XVIII i XIX wieku. Porębski wielki piec z XVIII wieku walorami technicznymi przewyższał znane z tego okresu wielkie piece na ziemiach polskich, ponieważ jego teoretyczna wydajność wynosiła 1525 ton surówki tygodniowo. Jeśli chodzi o nasz zabytek, to trzeba podkreślić, że jest to wieża wyciągowa do wielkiego pieca, który stał obok i był od niej nieco niższy. Warto jednak szybko przejść do 1782 roku, bowiem właśnie wtedy powstała komisja kruszcowa, na bazie postanowień której miał się rozwijać rodzimy przemysł górniczo-hutniczy - opowiada Zdzisław Kluźniak.

Niebagatelną rolę przy tworzeniu wielkiego porębskiego pieca odegrał Łukasz Bniński, który w 1798 roku został właścicielem m.in. Poręby. Pochodził z Wielkopolski i to właśnie tam został wybrany posłem na Sejm Wielki. Ze względu na pozycję i zamożność, o jego głos podczas prac nad pierwszą polską konstytucją zabiegali zarówno Hugo Kołłątaj, jak i sam król Stanisław August Poniatowski. Warto w tym miejscu podkreślić, że Łukasz Bniński otrzymał Order Orła Białego.

- To była forma przekupstwa, ponieważ król chciał go przekonać do swojego stanowiska w sprawie Konstytucji 3 Maja. Łukasz Bniński uważał, że uwolnienie chłopów od poddaństwa będzie motorem napędowym dla rozwoju przemysłu. Zachęcał właścicieli ziemskich, aby na lichych gruntach w swoich posiadłościach budowali fabryki, do których będą garnąć się zagraniczni specjaliści. Przewidywał też, że w następstwie zmian sposobu myślenia szlachty oraz przemian społecznych, będzie miał miejsce dynamiczny rozwój gospodarczy Rzeczypospolitej i znajdzie się ona w czołówce europejskiej. Jego słowa sprawdziły się jednak dopiero w połowie XIX wieku - podkreśla Zdzisław Kluźniak.

Bniński był przeciwnikiem władzy królewskiej i przystąpił do konfederacji targowickiej. W oczach zwolenników konstytucji został zdrajcą, a nawet uważano go za poplecznika pruskiego króla. Niebawem Bniński został marszałkiem konfederacji targowickiej na Wielkopolskę.

- Wkrótce doszło do następnego rozbioru Polski, a to, co było tragedią dla kraju, było szczęściem dla Poręby. Bniński opuścił Wielkopolskę, gdzie popadł w konflikt z władzami pruskimi. Trafił na Kresy Wschodnie, a w 1798 roku kupił dobra Mrzygłód z Porębą, Niwkami, Zawierciem, Łośnicami i Mrzygłódką. W tym samym roku wybudowano wielki piec w Porębie - zaznacza Kluźniak.

Przez długi czas był to największy prywatny piec w regionie i dopiero z czasem zdystansowały go huty rządowe w Dąbrowie Górniczej i Sosnowcu. Porębski piec był wielokrotnie modernizowany i remontowany. Działał do 1896 roku, a więc niemal 100 lat. Zarówno wieża, jak i wielki piec tworzyły kompleks nazywany Hajdas, a nazwa wywodziła się z Kresów Wschodnich i oznaczała najemnego żołnierza. Samo drewno z lasów czy rudy żelaza z terenów Poręby nie wystarczały, aby wielki piec mógł pracować w sposób ciągły, dlatego niezbędne surowce dowożono z odległych Strzyżowic, Bzowa czy Kroczyc.

- Jeśli chodzi o genezę końca działania wielkiego pieca, to miejscowa ruda nie była tak bogata, jak ta sprowadzana pod koniec XIX wieku po utworzeniu połączeń kolejowych z Rosją. Znacznie wzrosły też ceny drewna, a tym samym koszt wytopu żelaza za pomocą węgla drzewnego. Kiedy wygaszono i wyburzono wielki piec, w jego miejsce powstały nowe hale produkcyjne niezbędne w przemyśle maszynowym XX wieku - tłumaczy Zdzisław Kluźniak.

Wieża gichtowa została i stanowiła m.in. rezerwuar wody, a gdy już wynaleziono żarówki, to w podziemiach wieży pracowała specjalna turbina wodna do wytwarzania energii elektrycznej. Z czasem wieża powoli odchodziła jednak w zapomnienie i zarastała. Aż do momentu, gdy reanimowali ją członkowie KPHL...

Teren przy wieży gichtowej w Porębie jest teraz wykorzystywany w inny sposób
Już w latach 70. Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Przemysłu Hutniczego w Polsce zajęło się remontem wieży. Z inicjatywy Henryka Krakowiana powstały zalążki muzeum przemysłu maszynowego. Po 1989 roku wszystkie eksponaty jednak sprzedano, a wieża w kolejnych latach popadała w zapomnienie. Dopiero członkowie KPHL od wiosny 2012 roku porządkowali jej wnętrza i otoczenie, a następnie zorganizowano pierwszy kameralny koncert.
W maju tego roku - tuż przy zabytkowej wieży - zorganizowano z kolei piknik historyczno - przemysłowy.
W programie był między innymi pokaz wytopu żelaza w piecach dymarskich, prezentacje multimedialne i planszowe historii przemysłu Poręby, Pradeł i Pilicy czy też zwiedzanie zabytkowej wieży. Uczestnicy mogli również zobaczyć m.in. makietę zlikwidowanej stacji kolejowej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zawiercie.naszemiasto.pl Nasze Miasto