MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Edukacja w okolicach Zawiercia w XIX wieku

Paulina Musialska
Sprawozdanie wójta gminy Poręba Mrzygłodzka z 1877 roku z liczbą nauczycieli i uczniów (chłopców i dziewcząt).
Sprawozdanie wójta gminy Poręba Mrzygłodzka z 1877 roku z liczbą nauczycieli i uczniów (chłopców i dziewcząt). mat. Z. Kluźniaka
Edukacja w okolicach Zawiercia w XIX wieku: Głośno jest o planach likwidacji niektórych placówek oświatowych w powiecie zawierciańskim. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że szkół oraz nauczycieli jest więcej niż potrzeba. Za likwidacją są obecnie samorządy oraz władze państwowe. Pozostawienie szkół postulują natomiast rodzice dzieci. W przeszłości sytuacja wyglądała jednak inaczej.

Edukacja w okolicach Zawiercia w XIX wieku

Wszyscy mówimy o powstaniu Komisji Edukacji Narodowej jako wielkim sukcesie Polski. Chwalimy się tym, że mieliśmy pierwsze ministerstwo oświaty na świecie. To było jednak tylko papierowe dokonanie. Za utworzeniem komisji nie szły w parze działania zmierzające do rozbudowy tej sieci szkolnej - zauważa historyk, Zdzisław Kluźniak.

W 1817 roku pojawił się pomysł założenia pierwszej szkoły w Zawierciu. Kiedy placówka powstała, to jeden z kromołowskich proboszczów pisał, że „w tym samym miejscu zbieg trzech rzeczy do powszechnej niechęci szkoły: ciemnota, niezgoda, ubóstwo (…) nauczyciel lubo dość wytrwały - ode mnie dany - głodu jednak nie przetrzyma nad nim wiszącego”. Nauczyciele w tamtych czasach nie mieli łatwego życia. System finansowania polegał na tym, że jedną trzecią wydatków na szkołę pokrywał rząd. Pozostałe koszty utrzymania były dzielone pomiędzy gminę, właściciela ziemskiego oraz chłopów. Przykładowo, właścicielka Bzowa po 1860 roku musiała opłacać roczne składki na szkołę w Kromołowie w wysokości 2 rubli i 86 kopiejek.

- Płacenie składek powodowało, że chłopi stawiali opór. Po kilku miesiącach od powstania pierwszej szkoły została ona zlikwidowana, a na kolejną czekano kilkadziesiąt lat. Mówię oczywiście o samym Zawierciu. W Kromołowie oraz w Pilicy na bazie szkół parafialnych powstawały szkoły elementarne - dodaje Zdzisław Kluźniak.

W tamtych czasach jednym z głównych założeń było doprowadzenie do stanu, w którym w każdej wsi istniałaby szkoła. Koszty utrzymania takiej placówki były stosunkowo niewielkie. Nauka trwała od późnej jesieni do Wielkanocy. W tym okresie nie było bowiem żadnych prac polowych. Jeden z pilickich proboszczów, ksiądz Ludwik Zaborski, w czerwcu 1817 roku wydał odezwę „Głos do trzech stanów organizatora szkółek parafialnych i miejskich powiatu pileckiego”. Miała być ona czytana we wszystkich kościołach powiatu pileckiego. Zwracał się w niej do wszystkich "panów, hrabiów i dziedziców", aby pomogli przy zakładaniu szkół.

- Kilkanaście lat później w Pilicy mieszczanie uznali, że jedyny nauczyciel powinien odbywać służbę wojskową. W ten sposób pozbyliby się go i nie musieli posyłać swoich dzieci do szkoły - opowiada Zdzisław Kluźniak. - W Wysokiej dziedzic zatrudnił jako nauczyciela osobę, która była uważana za obłąkaną. Mieszkańcom to jednak nie przeszkadzało. Dlaczego? Bo nie był on wymagający, nie potrzebował za wiele, nie kłócił się z chłopami o należne składki. Nie wypełniał swoich obowiązków tak jak powinien, ale wszyscy go tolerowali - dodaje Zdzisław Kluźniak. Szkoły, które dzisiaj nazwalibyśmy społecznymi, powstawały już w XIX wieku. Istniała Fundacja Michała Taszyckiego, z pieniędzy której były utrzymywane dwie szkoły: w Rudnikach oraz w Wysokiej. Dzięki temu było lżej zarówno mieszkańcom wsi, jak i wójtowi czy sołtysom. Lekcje często prowadzone były w wynajętych izbach chłopskich.

- W naszym regionie szkolnictwo rozwijało się dość szybko razem z przemysłem fabrycznym. Z resztą wiele szkół w Zawierciu powstało przy fabryce - opowiada Zdzisław Kluźniak. - Zarówno Gimnazjum nr 2, jak i Gimnazjum nr 3. To były szkoły fabryczne. Jedynie Gimnazjum nr 1 jest kontynuatorem tradycji szkoły gminnej. Na wsiach wyglądało to natomiast tak, że w jednym dniu lekcje odbywały się w jednym domu, na drugi dzień - w kolejnym - dodaje Kluźniak.

Dawniej pieniądze były jedynie częścią wypłaty nauczycielskiej. To nie były jednak duże kwoty. Dodatkowo nauczyciel otrzymywał od jednej do trzech morg ziemi, dzięki czemu mógł sam zapewnić sobie pożywienie. Często pełnił również funkcję pisarza gminnego. W 1854 roku Karol Moes wyznaczył pensję dla nauczycieli 75 rubli rocznie. Zdarzało się też, że pensja wynosiła 100 rubli na kwartał lub 100 rubli na rok. Michał Taszycki wybudował natomiast szkołę i przeznaczył dla nauczyciela jedną morgę ziemi i wyznaczył wynagrodzenie w wysokości 100 złotych polskich na kwartał.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Premier Izraela stanie przed Trybunałem w Hadze? Jest wniosek o areszt

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zawiercie.naszemiasto.pl Nasze Miasto